Być może jest to wstęp do czegoś, co zobaczymy za kilka-kilkanaście miesięcy, czyli dogrywki w procesie zmierzającym do osłabienia Putina. Na pewno będzie Putinowi bardzo ciężko zmazać - w kategoriach myślenia rosyjskiej elity - pewną hańbę, którą się okrył - komentował dla tvn24.pl ostatnie wydarzenia w Rosji Tomasz Piechal, ekspert do spraw wschodnich, były analityk OSW, obecnie autor bloga Szkice Wschodnie.
W sobotę szef Grupy Wagnera - prywatnej rosyjskiej firmy wojskowej - Jewgienij Prigożyn przeprowadził zbrojną rebelię w Rosji. Podległe mu siły wyruszyły z Ukrainy w "marsz sprawiedliwości", którego celem miała być Moskwa. Oddziały wagnerowców zbliżyły się do rosyjskiej stolicy na odległość 200 kilometrów. Ostatecznie, w wyniku negocjacji z Władimirem Putinem, w których pośredniczył białoruski dyktator Alaksandr Łukaszenka, Prigożyn wtrzymał szturm i zgodził się udać na Białoruś, by - jak stwierdził - "uniknąć rozlewu krwi".
CZYTAJ WIĘCEJ: 36 godzin "marszu sprawiedliwości"
Wydarzenia w Rosji komentował w rozmowie z portalem tvn24.pl Tomasz Piechal, ekspert ds. wschodnich, były analityk OSW, obecnie autor bloga Szkice Wschodnie.
- Trzeba dać sobie trochę czasu, by móc jednoznacznie powiedzieć, co dokładnie się wydarzyło. Być może nigdy się nie dowiemy. Scenariuszy jest kilka i wszystkie mogą być równie prawdopodobne - przekonywał.
Bunt wagnerowców Prigożyna. "Władza putinowska słabnie"
W ocenie Piechala "doszło do groźnego osłabienia pozycji Władimira Putina jako przywódcy". - Mówimy o państwie, które ma specyficzną kulturę polityczną, która pod wieloma względami przypomina organizację przestępczą, gdzie obowiązuje pewien bardzo wyraźny kodeks, wręcz uliczny. W takim kodeksie człowiek, który pozwala sobie na słabość, który nie karze niesubordynacji, który dogaduje się z tym, kto podniósł na niego rękę, wychodzi na słabeusza. Taki słabeusz traci bardzo szybko szacunek w oczach swojego otoczenia, w oczach ludzi sobie podległych. I to może być bardzo niebezpieczne dla Władimira Putina - twierdzi rozmówca tvn24.pl
Jego zdaniem sytuacja, w której Putin nie jest w stanie zdławić buntu Prigożyna, pokazuje, że doszło do pewnego wyłomu w strukturach władzy w Rosji. - Wizja, w której Putin jest jedynym liderem, ostateczną instancją we wszystkich sprawach, nie jest już aktualna - ocenia ekspert.
W trakcie swojego "marszu sprawiedliwości" Grupa Wagnera przejęła kontrolę nad liczącym ponad milion mieszkańców miastem Rostów nad Donem. Jak zwraca uwagę Piechal, sam fakt, że wagnerowcom udało się zająć jakiekolwiek miasto, to rzecz niewyobrażalna w kontekście Rosji. - Władza putinowska słabnie. Wojna w Ukrainie znacznie osłabiła możliwości Putina do działania i kontrolowania także sytuacji wewnątrz kraju - ocenił Piechal.
Kluczowe według niego będą kolejne kroki rosyjskiego przywódcy. - Jeżeli nie będzie twardej reakcji Putina na niesubordynację, jakiejś fali represji wymierzonej w opozycję, to będzie to sygnał dla wielu ludzi w rosyjskim systemie władzy, że Putin jest po prostu słaby. To otwiera pole do tego, że za jakiś czas ktoś zechce przejąć od niego władzę - powiedział rozmówca tvn24.pl.
Historia zatacza koło
Władimir Putin stoi na czele Rosji od ponad dwóch dekad. W tym czasie dał się poznać jako przywódca bezwzględny i niecierpiący sprzeciwu. Zawsze rządził twardą ręką.
- Fundamentem władzy Putina było rozprawienie się z władzą oligarchów na początku swojej prezydentury. Chciał wymusić ich podległość, doprowadzić do tego, że wszyscy są pod nim, że to on rozdziela lenna, on rozdziela wpływy, on jest tą ostateczną instancją. Ostatnie wydarzenia w Rosji pokazują, że taką instancją przestał być - uważa Tomasz Piechal. - Wygląda na to - dodaje - że historia zatoczyła koło i dziś Putin jest na podobnej pozycji, na jakiej był na początku swojej prezydentury, kiedy w Rosji było jeszcze wiele innych podmiotów, które mogły chcieć wpływać na sytuację w kraju.
Czytaj również: Były szef brytyjskiej armii ostrzega Ukraińców: Prigożyn może zaatakować z Białorusi
Rebelia wagnerowców dobiegła końca, nim na dobre zdołała się rozkręcić. Marsz ku Moskwie został przerwany po kilkudziesięciu godzinach, a bunt wagnerowców zakończył się niespodziewanym porozumieniem między Prigożynem a Kremlem. W ocenie Piechala to jednak nie koniec problemów rosyjskiego dyktatora.
- Być może jest to wstęp do czegoś, co zobaczymy za kilka-kilkanaście miesięcy, czyli dogrywki w procesie zmierzającym do osłabienia Putina. Na pewno będzie Putinowi bardzo ciężko zmazać - w kategoriach myślenia rosyjskiej elity - pewną hańbę, którą się okrył - stwierdził ekspert.
"Szaleńczy krok" czy "świadomość sytuacji wewnątrz Rosji"
Wciąż tajemnicą pozostają motywy, jakie kierowały liderem Grupy Wagnera, który tak otwarcie zdecydował się rzucić rękawicę rosyjskiemu reżimowi. Spekulacji jest wiele. - Mógł to być jego szaleńczy krok. Prigożyn znalazł się pod ścianą. Jego niesubordynacja i jednoznaczne krytykowanie ministra obrony Rosji Siergieja Szojgu i wierchuszki rosyjskiej armii spowodowało, że sam w pewnym momencie poczuł, że przekroczył pewną granicę i wkrótce może stać się celem do likwidacji. Zawalczył więc o to, by uniknąć tej śmierci gdzieś na froncie przez niewiadomych ludzi i podjął walkę, która miała mu dać jakąś formę bezpieczeństwa - powiedział Piechal, pytany, co mogło kierować szefem wagnerowców.
- Być może wiedział, dostał informację od źródeł na Kremlu, miał świadomość, jak słaba jest sytuacja wewnątrz Rosji. Co więcej, większość wojska jest na froncie i nie miał za bardzo kto mu się sprzeciwiać - zauważył ekspert.
Jego zdaniem Prigożyn, rozpoczynając swój szturm na Moskwę, "miał świadomość, że wielu ludzi z zaciekawieniem będzie przyglądało się jego próbie i nie opowie się przeciwko niemu, a to jest bardzo ważne". - Jakby wiedział, że obóz władzy jest skonsolidowany wokół Putina, toby się nie podjął tego. To nie musi być zorganizowany spisek, ale świadomość sytuacji panującej na Kremlu. Mógł to być akt brawury człowieka, który miał świadomość, że ta brawura spotka się z brakiem reakcji, a być może nawet przychylnością części środowiska władzy - powiedział rozmówca tvn24.pl.
Zapowiedź kolejnych rozdziałów
Zaznaczył, że wydarzenia, których byliśmy świadkami w Rosji, są wciąż owiane mgłą niejasności. Według Piechala tak naprawdę dopiero bardziej wyraźne kroki - ewentualne nominacje, dymisje, przetasowania w rosyjskim systemie władzy - pokażą, czy Putin podejrzewa, że w buncie wagnerowców maczał palce ktoś z kręgów władzy.
Nie wiadomo, jakie konsekwencje będą miały wydarzenia, które rozegrały się w miniony weekend w Rosji. - Na pewno będziemy mieli do czynienia z gigantycznym osłabieniem Putina jako przywódcy i zmianą obrazu tego, jak wygląda i działa obecnie system rosyjskiej władzy - podsumował Piechal. - Być może to zapowiedź kolejnych rozdziałów i kolejnych przypadków tego typu niesubordynacji, włącznie ze scenariuszem, w którym Putin - nawet jeśli nie zrezygnuje z władzy - nie wystartuje w następnych wyborach prezydenckich - dodał.
Źródło: tvn24.pl