Według ostatnich sondaży, ponad 60 procent Bułgarów popiera trwające tam antyrządowe protesty. To już 24. dzień odkąd strajkujący żądają między innymi dymisji premiera Bojko Borisowa.
Jak podaje Polska Agencja Prasowa, ponad 60 procent Bułgarów popiera trwające w ich kraju od 24 dni antyrządowe protesty. Żądania dymisji premiera Bojko Borisowa i prokuratora generalnego cieszą się aprobatą 43-45 procent ankietowanych. 45 procent popiera prezydenta Rumena Radewa w jego konflikcie z prokuratorem generalnym. Poparcie dla prokuratora wynosi 11 procent. To dane wpływowej agencji Alpha Research, które opublikował w sobotę portal Dnewnik. Sondaż przeprowadzono w dniach 23-30 lipca na reprezentatywnej grupie 1017 dorosłych obywateli.
Od piątku rozpoczęli strajk głodowy
Sondaż wykazał również 43,9-procentowe poparcie dla Radewa, który kilkakrotnie opowiadał się za dymisją Borisowa. Szefa rządu popiera 23,2 proc. respondentów. 37 proc. deklaruje, że nie popiera protestów. Wśród haseł protestu największym poparciem, od 45 do 46,8 procenta, cieszy się "Precz z mafią!" i żądanie dymisji premiera.
W piątkowy wieczór dwóch protestujących rozpoczęło bezterminowy strajk głodowy.
Protesty w dużych miastach, zablokowana autostrada
Protesty trwają 24. dzień. Od trzech dni zablokowane są: plac przed gmachem rządu i jeden z najważniejszych węzłów komunikacyjnych stolicy Orłow Most (Most Orłów). Na każdym z nich protestujący rozbili po 15 namiotów. Od początku blokad doszło do kilku niegroźnych incydentów, zatrzymana została jedna osoba. W sobotę protesty odbyły się też w kilku innych dużych miastach, a autostrada Trakia, łącząca Sofię z Burgasem, jest zablokowana od piątku w rejonie Chaskowa.
W sobotę stołeczna policja z powodu epidemii postanowiła ograniczyć o 30 procent liczbę funkcjonariuszy, pełniących służbę podczas protestów.
Protestujący domagają się dymisji rządu i prokuratora generalnego oraz rozpisania przedterminowych wyborów. Demonstranci chcą wybrania parlamentu, który wprowadziłby zmiany w konstytucji, a konkretnie w systemie sądowniczym. Protestującym chodzi o ograniczenie uprawnień prokuratora generalnego, który nie podlega - według nich - praktycznie żadnej kontroli.
Źródło: PAP