Niewielkie ładunki domowej roboty wybuchły przed mieszkaniami pięciorga dziennikarzy najważniejszych mediów w Atenach. Według policji, to protest przeciwko sposobowi, w jaki prasa i telewizja pokazują kryzys.
Bomby spowodowały szkody materialne, ale nie raniły nikogo. To pierwszy tego typu atak od początku kryzysu w 2009 roku. Wśród celów był m.in. wydawca Ateńskiej Agencji Informacyjnej oraz dwóch prezenterów z prywatnego kanału telewizyjnego Mega.
"To próba terroryzowania mediów"
- Sądzimy, że ataki mają związek z ostatnimi wydarzeniami ekonomicznymi i tym, jak dziennikarze je przedstawiają - powiedział jeden z oficerów policji. Nie podano, kto podejrzewany jest o podłożenie bomb. Do tej pory nie przyznała się do tego żadna grupa. Grecki rząd potępił ataki. - To próba terroryzowania mediów, które są ważną częścią naszej demokracji - powiedział Simos Kedikoglou, rzecznik rządowej koalicji. Zauważył, że zamachy nastąpiły dzień po tym, jak protestanci wdarli się do stacji radiowej, by zamanifestować solidarność z działaczami lewicy, aresztowanymi kilka dni wcześniej.
Autor: jk\mtom / Źródło: Reuters