Fundacja Open Society urodzonego w Budapeszcie amerykańskiego miliardera George'a Sorosa poinformowała we wtorek, że kończy działalność na Węgrzech. Jako powód podano "coraz bardziej represyjny klimat polityczny i prawny" w tym kraju.
"Decyzja o przeniesieniu działalności z Budapesztu została podjęta w czasie, gdy rząd Węgier przygotowuje się do nałożenia kolejnych restrykcji na organizacje pozarządowe poprzez pakiet ustaw, który określa jako 'Stop Soros'" - napisał w oświadczeniu prezes fundacji Patrick Gaspard. Jak dodał, budapeszteńskie biuro fundacji zostanie przeniesione do Berlina, ale Open Society będzie nadal wspierała organizacje pozarządowe na Węgrzech.
Biuro do zamknięcia, wsparcie ma zostać
W komunikacie stwierdzono, że władze węgierskie w ostatnich latach "wydały ponad sto milionów euro ze środków publicznych na kampanię rozpowszechniania kłamstw o fundacji i jej partnerach". Do tej kampanii - wskazano - zaliczały się propagandowe plakaty przywodzące na myśl antysemickie afisze z czasów drugiej wojny światowej oraz referendum, podczas którego osobiście atakowany był Soros.
"Rząd Węgier dyskredytował i fałszywie przedstawiał naszą pracę oraz represjonował społeczeństwo obywatelskie dla politycznego zysku, używając w tym celu metod bez precedensu w historii Unii Europejskiej" - zaznaczył Gaspard.
W oświadczeniu przekazano również, że Open Society będzie nadal wspierała organizacje pozarządowe na Węgrzech w dziedzinach takich, jak prawa człowieka, sztuka i kultura, wolność prasy, przejrzystość, oświata i służba zdrowia. Zapewniono też, że fundacja "wykorzysta wszelkie dopuszczalne prawnie środki, by bronić fundamentalnych praw zagrożonych przez projekty ustaw 'Stop Soros'".
Fundacja Open Society działa na Węgrzech od 1984 roku. Budapeszteńskie biuro jest jednym z ośrodków regionalnych fundacji i tu rozdzielana jest pomoc trafiająca do innych państw.
Ustawą w Sorosa
Decyzja o przeniesieniu biura jest reakcją na fakt, że na Węgrzech od kilku lat trwa intensywna kampania wymierzona w Sorosa. Władze zarzucają mu działania na rzecz sprowadzenia do Europy milionów emigrantów. Był to jeden z kluczowych wątków kampanii partii Viktora Orbana, Fideszu, przed wyborami parlamentarnymi ósmego kwietnia, w których partia ta w koalicji z Chrześcijańsko-Demokratyczną Partią Ludową odniosła zwycięstwo po raz trzeci z rzędu i zdobyła większość 2/3 mandatów w parlamencie. W poniedziałek jeden z wysokich rangą przedstawicieli rządu Węgier zapowiedział, że w obliczu bardzo dobrego wyniku wyborczego władze zaostrzą projekt ustawy o organizacjach pozarządowych. W jednym z trzech projektów pakietu antyimigracyjnego przewidziano, że organizacje wspierające migrację musiałyby uzyskać zgodę na prowadzenie takiej działalności, a wydawałby ją szef MSW po przeanalizowaniu względów bezpieczeństwa. Drugi projekt zakłada dla wspierających migrację organizacji, otrzymujących środki z zagranicy, opłatę wynoszącą 25 procent zagranicznego wsparcia. Trzeci zaś przewiduje, że osoby organizujące nielegalną migrację, których działalność jest sprzeczna z interesem bezpieczeństwa Węgier, będą obejmowane zakazem pobytu w pasie ośmiu kilometrów od granicy kraju. W przypadku cudzoziemców zakaz taki mógłby w szczególnych przypadkach obejmować całe terytorium Węgier. ONZ określiła jeden z projektów ustaw jako "zamach na prawa człowieka" i zaapelowała do rządu w Budapeszcie o utrzymanie prawa do wolności stowarzyszania się. Według rzecznika frakcji Fideszu Janosa Halasza, parlament mógłby przyjąć ten pakiet ustaw już w maju.
Autor: mk/adso / Źródło: PAP