Już zaczęła się agresja przeciwko krajowi. Co ja mam robić? Mam siedzieć i czekać, aż wywrócą Mińsk do góry nogami? Trzeba się zatrzymać, wziąć się w garść i uspokoić się. I dać nam przywrócić porządek - mówił w czasie piątkowej narady prezydent Alaksandr Łukaszenka. Jego zdaniem protesty w Mińsku organizują "ludzie z przeszłością kryminalną".
- Inicjują to wszystko i organizują ludzie zza granicy. W pierwszych rzędach idą ludzie z przeszłością kryminalną, i to porządną - powiedział Łukaszenka, cytowany przez telewizję państwową.
Łukaszenka ocenił, że wielu funkcjonariuszy struktur siłowych ucierpiało w ostatnich dniach z powodu aktywności uczestników protestów.
- Oni wyszli, żeby ich bronić, a ci ich w plecy. Z nożami na drogówkę. Przecież to jest specjalnie. My rozumiemy przecież, kto to robi - wskazał prezydent.
- Po raz czwarty mówię rodzicom: zobaczcie, co robią wasze dzieci - powiedział.
- Nie wychodźcie na ulice. Zrozumcie, że i was, i nasze dzieci wykorzystują jako mięso armatnie. Dzisiaj przyjechali tu już z Polski, Holandii, Ukrainy tej Otwartej Rosji (…). Już zaczęła się agresja przeciwko krajowi. A co ma robić człowiek wojskowy. Co ja mam robić? Mam siedzieć i czekać, aż Mińsk wywrócą do góry nogami. Dlatego trzeba się zatrzymać, wziąć się w garść i uspokoić się. I dać nam przywrócić porządek, rozwiązać sprawę tych, którzy tu przyjechali - mówił.
Protesty na Białorusi
Protesty na Białorusi trwają od niedzieli, kiedy to ogłoszone zostały pierwsze wyniki exit poll wyborów prezydenckich. Oficjalne wyniki w piątek potwierdziły zwycięstwo rządzącego krajem od 1994 r. prezydenta Alaksandra Łukaszenki, który miał zdobyć 80,1 proc. głosów. Jego główna rywalka Swiatłana Cichanouska miała otrzymać 10,1 proc.
Źródło: PAP