Ponad 150 tysięcy ludzi zgromadziło się w niedzielę w Mińsku na kolejnym, antyrządowym proteście. Białoruskie MSW podało, że w różnych dzielnicach stolicy zatrzymano ponad 400 osób. Na ulicach miasta pojawiły się pojazdy wojskowe. W Brześciu, według relacji niezależnych białoruskich mediów, milicja pacyfikowała protestujących przy użyciu armatek wodnych.
Niedziela była 36. dniem protestów przeciwników prezydenta Alaksandra Łukaszenki na Białorusi. W Mińsku i innych miastach odbywał się opozycyjny Marsz Bohaterów. Agencja Interfax-Zapad podała po południu, że w demonstracji w stolicy brało udział ponad 150 tysięcy osób. Sformowano kilka dużych kolumn i jedna z nich ruszyła Prospektem Niepodległości w kierunku rezydencji prezydenta Alaksandra Łukaszenki w Pałacu Niepodległości. Część zgromadzonych udała się do dzielnicy Drazdy, gdzie mieszka kierownictwo Białorusi.
"Mimo, że protesty są całkowicie pokojowe, Łukaszenka de facto wprowadza stan wojenny. Komunikacja jest zakłócona. Transport i drogi są zablokowane. W mieście jest obecne wojsko. Wiele pojazdów opancerzonych, specjalny sprzęt. Żołnierze z kałasznikowami. Policja używa armatek wodnych" - relacjonował na Twitterze białoruski dziennikarz Franak Wiaczorka.
MSW: ponad 400 zatrzymanych
O godzinie 19 białoruskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych poinformowało, że zatrzymano ponad 400 osób. Cztery godziny wcześniej resort podawał, że zatrzymano około 250 uczestników opozycyjnych protestów, którzy "wykorzystywali flagi i inną symbolikę niezarejestrowaną zgodnie z obowiązującymi przepisami, a także plakaty różnej treści, w tym obraźliwe". MSW przekazało ponadto, że "kontroluje sytuację związaną z nielegalnymi zgromadzeniami w kraju".
Centrum Wiasna poinformowało, że wśród zatrzymanych jest dziennikarz telewizji Biełsat Arciom Lawa. Reporter miał zostać przewieziony na komisariat. Tego samego dnia w Mohylewie aresztowano także reportera telewizji 6.tv.by. Wiasna prowadzi listę zatrzymanych, która jest na bieżąco aktualizowana i uzupełniana.
Jak przekazało Centrum, w Mińsku do większości zatrzymań doszło na alei Dzierżyńskiego i na ulicy Majakowskiego. "Tradycyjnie robią to niezidentyfikowani milicjanci po cywilnemu i ludzie w specjalnych ubraniach. Uczestników protestu wrzucają do minibusów bez numerów rejestracyjnych" - przekazała białoruska sekcja Radia Swoboda.
Według Wiaczorki zatrzymanych może być nawet tysiąc ludzi. "Arbitralne aresztowania nie wystraszają ludzi, tylko jeszcze bardziej ich mobilizują" - napisał w mediach społecznościowych.
Demonstranci rozpędzani przez milicję
Portal tut.by podał, że funkcjonariusze MSW gonili ludzi na prospekcie Dzierżyńskiego, by uniemożliwić im dotarcie do centrum. Agencja Interfax-Zapad wcześniej poinformowała, że na ulicy Majakowskiego zatrzymano trzech mężczyzn, którzy kierowali się w stronę placu Niepodległości, niosąc biało-czerwono-białe flagi, używane przez opozycję. Przy mężczyznach zatrzymała się czarna furgonetka bez numerów rejestracyjnych, z której wysiadło kilku ubranych na czarno mężczyzn w maskach na twarzy. Odebrali idącym flagi, położyli ich na ziemię, po czym wsadzili do furgonetki.
Media donosiły też o rozpędzaniu osób zgromadzonych na ul. Niamiha, a także na Złotej Górce. Mieszkańcy okolicznych budynków otwierali klatki schodowe, by uciekający przed OMON-em mogli się schronić. Do rozpędzania idących w kierunku centrum ludzi i zatrzymań dochodziło też w innych miejscach stolicy.
Na prospekcie Zwycięzców w Mińsku użyto wobec protestujacych gazu i lekarze udzielają im obecnie pomocy - poinformowała "Nasza Niwa" na Telegramie.
W niedzielę Białorusini gromadzili się także w wielu innych miastach. "Nasza Niwa" informowała na Telegramie o zgromadzeniach w Grodnie, Brześciu, Pińsku, Homlu, Mohylewie, Połocku i Kobryniu.
"Nasza Niwa" zamieściła na kanale Telegramu nagranie przedstawiające armatkę wodną kierującą strumień wody na zgromadzonych. Naoczni świadkowie poinformowali agencję Interfax-Zapad, że milicja kilkakrotnie uprzedziła protestujących, że władze nie zezwoliły na demonstrację, po czym użyła armatek wodnych w celu rozpędzenia tłumu.
Protesty na Białorusi
Protesty na Białorusi trwają od wyborów prezydenckich, które odbyły się 9 sierpnia. Zgodnie z wynikami Centralnej Komisji Wyborczej, urzędujący prezydent Alaksandr Łukaszenka otrzymał 80 procent poparcia, jego rywalka, kandydatka opozycji Swiatłana Cichanouska - 10 procent. Oficjalnych wyników wyborów nie uznała zarówno białoruska opozycja, jak i szereg państw europejskich oraz Parlament Europejski i UE.
Źródło: PAP, Radio Swoboda, spring96.org
Źródło zdjęcia głównego: TUT.by