Przeciwnicy restrykcji na ulicach Brukseli. Policja użyła armatek wodnych i gazu łzawiącego

Źródło:
PAP

W niedzielę na ulicach Brukseli protestowało ponad osiem tysięcy przeciwników restrykcji sanitarnych wprowadzonych i planowanych przez rząd. Wobec agresywnych demonstrantów, którzy zaatakowali ustawiony przed gmachem Komisji Europejskiej kordon policji, użyto armatek wodnych i gazu łzawiącego. W stolicy Bułgarii, Sofii, doszło do protestu przeciwników paszportów covidowych.

OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W TVN24 GO

Demonstranci w Brukseli domagali się zniesienia paszportu covidowego umożliwiającego między innymi wstęp do barów czy obiektów sportowych oraz wyrazili swój sprzeciw wobec planowanego przez rząd nakazu poddania się szczepieniu przeciw COVID-19. W proteście uczestniczyły też zorganizowane grupy strażaków i pielęgniarek.

Armatki wodne i gaz łzawiący

Wobec najbardziej agresywnych uczestników demonstracji, którzy zaatakowali ustawiony przed budynkiem Komisji Europejskiej kordon policji, użyto armatek wodnych i gazu łzawiącego. Nie ma informacji o rannych zarówno po stronie policji, jak i protestujących.

- Chcemy demokratycznego, a nie wzorowanego na dyktaturach podejścia do tego kryzysu. Wymóg posiadania paszportu covidowego jest sprzeczny z podstawowymi prawami człowieka - nawoływał jeden z inicjatorów protestu. Do podobnej demonstracji doszło w Brukseli 21 listopada, kiedy na ulice miasta wyszło około 35 tysięcy osób.

W ciągu ostatniego tygodnia liczba zakażeń koronawirusem wzrosła w Belgii o 6 procent w porównaniu do poprzedniego tygodnia. W kraju w pełni zaszczepiono dotąd około 75 procent populacji.

Protest w Sofii

W niedzielę odbyła się także manifestacja w stolicy Bułgarii, Sofii. Kilkuset protestujących przeszło głównymi ulicami stolicy przed gmach ministerstwa zdrowia Bułgarii, gdzie odbył się wiec. Zablokowano jedną z ważniejszych arterii transportowych Sofii, co spowodowało utrudnienia w ruchu.

Demonstranci, którzy po ostatnich wyborach mają swoje przedstawicielstwo w parlamencie, domagają się zniesienia obowiązku posiadania paszportów covidowych. Tego samego żądał lider antysystemowej partii Wazrażdane (Odrodzenie) Kostadin Kostadinow na pierwszym posiedzeniu parlamentu w piątek.

Zniesienie obowiązku badania dzieci na COVID-19

Innym żądaniem protestujących, w większości rodziców uczniów, było zniesienie obowiązku badania dzieci na COVID-19 przed ich powrotem do nauki stacjonarnej. Według rodziców "nieuczciwe jest poddawanie testom zdrowe dzieci".

Uczniowie w Bułgarii przeszli na nauczanie online pod koniec października. Dwa tygodnie temu resort zdrowia przystąpił do stopniowego łagodzenia restrykcji. Najpierw do szkół wróciły dzieci od pierwszej do czwartej klasy dla których sprowadzono zagraniczne łagodne testy. Od poniedziałku wszyscy uczniowie, w tym najstarsi, będą mogli podjąć naukę stacjonarną, jeśli raz w tygodniu będą przechodzić test na obecność SARS-CoV-2.

Na przeprowadzenie testu rodzice muszą wydać pisemną zgodę. W niedzielnym wywiadzie radiowym minister oświaty Bułgarii Nikołaj Denkow poinformował, że 60 procent rodziców podpisało już odpowiednie oświadczenie.

Wśród niemałej grupy rodziców są jednak silne nastroje antyszczepionkowe, a teorie spiskowe stają się coraz popularniejsze. Jedna z nich mówi, że podczas testów na COVID-19 pobierany jest materiał biologiczny do tajemniczych eksperymentów medycznych. Takie twierdzenia rozpowszechniane są także w mediach.

Przedstawiciele partii Kontynuujemy Zmiany przyszłego premiera Bułgarii Kiriła Petkowa zapowiadają szeroką kampanię na rzecz szczepień przeciw COVID-19, ale zastrzegają, że nie będą one obowiązkowe. W Bułgarii obecnie zaszczepionych jest 28 procent ludności. Od początku pandemii zmarło w kraju w związku z zakażeniem koronawirusem 28 805 osób.

Autorka/Autor:tas/dap

Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: