Ellen Rachel Craig, która w 1987 roku śmiertelnie pobiła swoją dwuletnią córkę, została dziś skazana na dziewięć lat pozbawienia wolności. Bicie miało stanowić karę dla dwulatki za nieodpowiednie wykonanie obowiązków domowych. Była członkini australijskiej sekty przez lata nie przyznawała się do winy. Przez cały ten czas zmarłej córki szukał nieświadomy jej śmierci ojciec.
Jeśli jesteś świadkiem przemocy, zgłoś to, dzwoniąc na numer 997 lub 112. Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chciałabyś/chciałbyś uzyskać poradę lub wsparcie, listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc znajdziesz tutaj.
Decyzją australijskiego sądu Ellen Rachel Craig została dziś skazana na dziewięć lat pozbawienia wolności w związku z zabójstwem własnej córki Tillie, którego dopuściła się w 1987 roku - podaje "The New Zealand Herald". Jak opisuje dziennik, w tamtym czasie kobieta żyła z dzieckiem w sekcie nazywanej Służbą Bożą, Wspólnotą Edenu lub Rodziną. Siedziba kultu mieściła się w Nowej Południowej Walii w Australii. Przywódcą sekty był Alexander Wilon.
Została śmiertelnie pobita, bo źle zamiatała
Opracowane przez Wilona zasady społeczności zakładały, że wszystkie należące do grupy dzieci, niezależnie od wieku, powinny angażować się w prace domowe. Za nieprawidłowe ich wykonanie Wilon karał podopiecznych. Do tego samego namawiał członków sekty.
Z dokumentów sądowych wynika, że 7 lipca 1987 r. dwulatka - w ramach obowiązków domowych - zamiatała ścieżkę między domkami na terenie posiadłości. Niezadowolona z jej pracy matka zaczęła na nią krzyczeć i bić ją plastikową rurką.
Jak wskazuje "The New Zealand Herald", Craig podjęła nieskuteczną próbę reanimacji dziecka. Nie zawiadomiła jednak służb ratunkowych. Zamiast tego zaczęła się modlić i medytować, oczekując na przybycie Alexandra Wilona. Gdy przywódca sekty się zjawił, rozpoczął modły o wskrzeszenie Tillie. Następnie miał spalić zwłoki dziewczynki, a później rozrzucić jej prochy w okolicy.
Ojciec przez lata szukał córki
Niedługo po tych wydarzeniach Ellen Rachel Craig opuściła prowadzoną przez Wilona sektę i udała się z powrotem do Nowej Zelandii. Ojcu Tillie kobieta przekazała, że oddała córkę do adopcji. Mimo upływu dekad mężczyzna nie ustawał w poszukiwaniach dziecka. Jak przyznał przed sądem, "każdego dnia budził się z nadzieją w sercu, że znajdzie (Tillie), i szedł spać załamany, że nie udało mu się tego zrobić". O tym, że Tillie nie żyje, dowiedział się "dopiero po ponad 30 latach".
Craig przyznała się do winy
Przez wszystkie te lata Craig żyła w Nowej Zelandii pod zmienionym nazwiskiem. W 2019 roku policja otrzymała zawiadomienie w jej sprawie. Do aresztowania kobiety doszło pod koniec 2021 roku. W połowie 2022 roku została ona poddana ekstradycji do Australii. Początkowo Nowozelandka nie przyznawała się do zarzucanego jej czynu. Zdanie zmieniła na początku tego roku po tym, jak zaoferowano jej ugodę.
Orzekając o wymiarze kary, sąd przyznał, że wpływ kultu, pod jakim pozostawała kobieta, mógł przyczynić się do jej działań. Podkreślono jednak, że czynów tych nie można sprowadzić do efektu indoktrynacji ani określić mianem wypadku - relacjonuje BBC. Portal brytyjskiego nadawcy dodaje, że sama Craig oceniła swoje postępowanie jako "okropne, straszne i przerażające". - Nigdy nie wybaczę sobie tego, co zrobiłam - stwierdziła kobieta, dodając, że jest "pogodzona" z wyrokiem.
Jak informuje BBC, w związku ze sprawą zarzuty postawiono też przywódcy sekty Aleksandrowi Wilonowi. Został on oskarżony o pomocnictwo w morderstwie. W sądzie mężczyzna odpowiedzieć miał też za niepowiązane ze śmiercią Tillie oskarżenia o wykorzystywanie seksualne. Na początku tego roku oceniono jednak, że ze względu na śmiertelną chorobę nie jest on w stanie stanąć przed wymiarem sprawiedliwości.
Źródło: BBC, "The New Zealand Herald", northweststar.com
Źródło zdjęcia głównego: X/@TheWhistlerNG