Atak Rosji na Ukrainę. Ewakuacja z Irpienia, mieszkańcy chowali się pod zburzonym mostem

Źródło:
PAP
Irpień. Ludzie ewakuowali się z bombardowanego miasta (4.03.2022)
Irpień. Ludzie ewakuowali się z bombardowanego miasta (4.03.2022)PAP/EPA/ROMAN PILIPEY
wideo 2/4
Irpień. Ludzie ewakuowali się z bombardowanego miasta (4.03.2022)PAP/EPA/ROMAN PILIPEY

Mieszkanka Irpienia pod Kijowem Maria Rohucka opowiedziała dziennikarzom o ewakuacji z bombardowanego miasta. Gdy udało się jej, wraz z rodziną, dotrzeć do punktu ewakuacji, okazało się, że tory zostały wysadzone w powietrze. Ciągle słychać było artylerię i śmigłowce. Ostatecznie ewakuowała się autobusem. 

Maria Rohucka przebywała wraz z rodziną w Irpieniu od pierwszego dnia rosyjskiej agresji.

Jak powiedziała przez telefon dziennikarzom zamkniętej przez rosyjski regulator Roskomnadzor telewizji Nastojaszczeje Wriemia, po tym, jak udało jej się wydostać z miasta, słychać było tylko wybuchy rakiet balistycznych, dochodzące z Kijowa, potem samoloty, odgłosy walk i ostrzału lotniska w położonym niedaleko Hostomlu.

- Zaczęło się piekło (…). Ciągle było słychać artylerię, śmigłowce - opowiadała. - Przyleciał samolot. To najgorszy dźwięk w moim życiu. Leci samolot, zaczyna drżeć sufit, potem czekasz i obstawiasz - mówiła.

"Ostatnie trzy dni prawie nic nie jedliśmy"

Jak mówiła, w czwartek po południu zaczęły się ostrzały. - Ostatnie trzy dni prawie nic nie jedliśmy, nie spaliśmy. Noc spędziliśmy na kartonach w piwnicy. Dzisiaj rano był najstraszniejszy moment. Byłam przekonana, że umrę - relacjonowała.

Ewakuacja z Irpienia, zdjęcie z 4 marcaPAP/EPA/ROMAN PILIPEY

Rodzinie udało się dotrzeć do punktu ewakuacji. Jednak po dwóch godzinach okazało się, że tory zostały wysadzone w powietrze.

Przerwane ewakuacje Mariupola i Wołnowachy. Rosjanie nie przestrzegali zawieszenia broni, prowadzili ostrzał

- Poszliśmy na piechotę od szpitala wojskowego do centrum, gdzie miało być pięć wagonów ewakuacyjnych. Dwie godziny staliśmy tam i zdawaliśmy sobie sprawę, że w każdej chwili może przylecieć samolot i rzucić bombę w ten tłum ludzi - mówiła Rohucka.

- Ogarnia cię chaos i panika. Słyszysz dźwięk kółek od walizki, a myślisz, że to samolot. Wszędzie słyszysz myśliwce. (…) Staliśmy pod tym mostem i zrozumieliśmy, że wystarczy jeden przelot samolotu. W tym samym czasie miasto było bombardowane z powietrza, dzielnice mieszkalne - opowiadała.

By dojść do drogi, skąd odjeżdżały autobusy, setki mieszkańców musiały pokonać zburzony most. - Gdy przeszliśmy przez ten most, rzuciliśmy się do autobusu - mówiła.

Irpień blokuje rosyjskim wojskom drogę do Kijowa

Dodała, że w mieście zostali przyjaciele, rodzina, znajomi. - Teść, babcia, dziadek. Nie ma elektryczności, wody, jedzenia, żadnych dostaw - relacjonowała kobieta.

Na sobotę zaplanowany był wyjazd pociągów ewakuacyjnych z Irpienia, który blokuje rosyjskim wojskom drogę do Kijowa i był miejscem ciężkich walk i rosyjskich ataków przez ostatnie dziewięć dni. Rano w sobotę mer miasta poinformował, że tory zostały zbombardowane. Ewakuacja odbywała się autobusami.

Maria Rohucka ewakuowała się z Irpienia pod Kijowem

Atak Rosji na Ukrainę - oglądaj program specjalny w TVN24

Autorka/Autor:tm/kab

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/ROMAN PILIPEY

Tagi:
Raporty: