Krwawy atak dżihadystów. "Zabili kobiety, mężczyzn i dzieci"

Atakach rebeliantów w rejonie Beni na wschodzie DRK
Atakach rebeliantów w rejonie Beni na wschodzie DRK
Do ataków rebeliantów dochodzi w rejonie Beni na wschodzie DRK

Islamscy bojownicy przeprowadzili w nocy atak na wschodzie Demokratycznej Republiki Konga. Zamordowali co najmniej 22 osoby - poinformowały miejscowe władze. W krwawych atakach rebeliantów od końca października zginęło już łącznie co najmniej 179 cywilów - podaje Reuters.

Atak został przeprowadzony późnym wieczorem w niedzielę w rejonie miasta Beni. Rebelianci szli od drzwi do drzwi, strzelając do swoich ofiar.

Richard Kivanzanga, zastępca administratora terytorium Beni, powiedział agencji Reutera, że doliczył się 22 ciał we wsiach Baoba i Ntombi. - Napastnicy zabili kobiety, mężczyzn i dzieci - relacjonował.

Krwawa ofensywa dżihadystów

Wzrost przemocy ze strony islamskich bojowników w Demokratycznej Republice Konga nastąpił po tym, jak 30 października kongijska armia wzmogła ofensywę przeciwko dżihadystycznemu Sojuszowi Sił Demokratycznych (ADF). Utworzona w Ugandzie grupa przeniosła się do wschodniego Konga, gdzie występuje przeciwko tamtejszemu rządowi. Rosnąca niepewność w tej części DRK spowodowała demonstracje przeciwko lokalnym władzom - podaje agencja Associated Press.

Prezydent Konga Felix Tshisekedi oświadczył, że kampania kongijskiego wojska przeciwko islamistom "zdemontowała" prawie wszystkie bazy ADF. Przekonywał, że krwawa odpowiedź rebeliantów jest przejawem ich desperacji.

Rząd już wcześniej obwiniał ADF o podobne ataki sprzed lat, w tym dziesiątki masakr, do których dochodzi od 2014 roku. Zamordowano w nich setki cywilów. Wielokrotne operacje wojskowe kongijskiej armii nie zdołały całkowicie pokonać ugandyjskich dżihadystów.

Miejscowa ludność zarzuca błękitnym hełmom, że biernie przyglądają się masakrowaniu cywilów przez ADF. W atakach tego ugrupowania od końca października zginęło 179 osób - podaje Reuters.

Siły Zbrojne Demokratycznej Republiki Konga Wikipedia (CC BY-SA 2.0)

Tysiące ofiar wirusa eboli

Do ataków dżihadystów z ADF dochodzi głównie w mieście Beni i w jego rejonie, gdzie szerzy się epidemia eboli. Według obserwatorów ostatnie ataki jeszcze bardziej utrudnią wysiłki pracowników służby zdrowia, aby dotrzeć do obszarów dotkniętych wirusem.

Pod koniec listopada Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) i UNICEF poinformowały, że wycofują z DRK część personelu ze względu na ataki ADF oraz miejscowej ludności.

Od początku epidemii eboli, która wybuchła w sierpniu 2018 roku, odnotowano ponad 3,3 tys. zakażeń, w tym blisko 2,2 tys. przypadków śmiertelnych.

Dane potwierdzają, że jest to drugi pod względem śmiertelności wybuch gorączki krwotocznej wywoływanej wirusem ebola. Najtragiczniejsza była epidemia w Afryce Zachodniej w latach 2013-2016, kiedy zmarło ponad 11 tys. osób, a zakażonych było 28 tys.

Miejscowa ludność nie ufa pracownikom służby zdrowia i nie szuka ich pomocy, w konsekwencji około jednej trzeciej zgonów na ebolę ma miejsce poza specjalistycznymi ośrodkami leczenia. Stwarza to ryzyko rozprzestrzenienia się choroby na sąsiadów i krewnych osób zakażonych.

Historia wirusa ebolaPAP/Reuters

Autor: momo//kg / Źródło: PAP, Reuters

Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY-SA 2.0)