"Główna odpowiedzialność spoczywa na mnie". Premier jest gotowy stanąć przed "sądem ludowym"

Źródło:
PAP, arka.am

To głównie na mnie spoczywa odpowiedzialność za sytuację w Górskim Karabachu – przyznał premier Armenii Nikol Paszynian. W ten sposób odniósł się do krytykowanego w swoim kraju, zawartego z Azerbejdżanem porozumienia pokojowego w sprawie separatystycznego regionu.

Warunki rozejmu, podpisanego w nocy z 9 na 10 listopada pomiędzy Erywaniem i Baku przy gwarancjach Rosji, są niekorzystne dla Ormian. W Armenii podpisane przez Nikola Paszyniana porozumienie zostało uznane za zdradę interesów narodowych. W kraju trwają protesty z żądaniem jego dymisji.

Oglądaj TVN24 w internecie>>>

- Oczywiście, zdaję sobie sprawę z tego, że to głównie na mnie spoczywa odpowiedzialność za tę sytuację - oznajmił Nikol Paszynian w czasie poniedziałkowej konferencji prasowej, odpowiadając na pytanie, czy przyjmuje odpowiedzialność za to, że wojna jest również konsekwencją jego polityki.

- Nie ma wątpliwości, że jestem urzędnikiem numer jeden, który jest odpowiedzialny w kontekście tego, co się stało. W tej kwestii nie ma rozbieżności. Mam też świadomość, że w tej sprawie muszę stanąć przed sądem ludowym. Jednak w tym przypadku sędzia, czyli naród, by mógł wyciągnąć wnioski, musi dysponować wszystkimi okolicznościami sprawy - mówił Paszynian cytowany przez armeńską agencję ARKA.

Oświadczył również, że powodem porażki Armenii było wsparcie, jakiego Azerbejdżanowi udzielała Turcja. - Główną przyczyną naszego niepowodzenia była wojna z Azerbejdżanem, Turcją i terrorystami – stwierdził.

Wcześniej premier Armenii wyznał, że był zmuszony podpisać porozumienie o zawieszeniu broni, by nie dopuścić do okrążenia około 20-tysięcznej armii Górskiego Karabachu.

CZYTAJ: Alijew dziękuje za "wypędzenie wroga". Paszynian tłumaczy się z porażki

Putin w charakterze gwaranta

Pod koniec września po ataku Azerbejdżanu doszło do eskalacji w regionie nieuznawanego na arenie międzynarodowej Górskiego Karabachu, ormiańskiego regionu na terytoriach de iure będących częścią Azerbejdżanu.

Sześciotygodniowe walki, w których znaczącą przewagę wykazały siły azerbejdżańskie, zakończyły się rozejmem, który w nocy z 9 na 10 listopada podpisali premier Armenii, prezydent Azerbejdżanu Ilham Alijew oraz – w charakterze gwaranta – prezydent Rosji Władimir Putin.

Na mocy porozumienia Baku ma zachować zajęte dotąd tereny oraz część ziem (również de iure azerskich), które nie były częścią właściwej republiki karabaskiej, lecz były kontrolowane przez Ormian (mają one zostać przekazane do 25 listopada). Gwarantem przestrzegania rozejmu mają być rozmieszczone w regionie rosyjskie siły pokojowe.

Agencja ARKA przekazała, że w obecnym konflikcie zginęło ponad 2300 żołnierzy armeńskich, a kilka tysięcy zostało rannych. "W wyniku zbrodni wojennych Azerbejdżanu zginęło 50 mieszkańców Górskiego Karabachu, a 148 zostało rannych" - podała ARKA.

W konflikcie o Górski Karabach w latach 1991-1994, kiedy republika ogłosiła niepodległość, zginęło około 30 tysięcy ludzi. 

Autorka/Autor:tas\mtom

Źródło: PAP, arka.am

Tagi:
Raporty: