Tysiące filipińskich i amerykańskich żołnierzy rozpoczęły manewry w pobliżu obszarów Morza Południowochińskiego, do których roszczenia zgłaszają Chiny. Ćwiczenia mają sprawdzić zdolność sojuszników do szybkiego reagowania na zagrożenia.
Manewry potrwają 11 dni i będzie w nich uczestniczyć około 5 tys. amerykańskich i filipińskich żołnierzy. Ćwiczenia odbywają się na wyspie Palawan, leżącej niedaleko archipelagu Spratly, do którego zgłaszają pretensje Chiny. Manewry prowadzone są także w filipińskiej prowincji Zambales na największej wyspie kraju Luzon, znajdującej się w odległości około 160 km od rafy Scarborough, nad którą w 2012 roku Manila utraciła kontrolę na rzecz Pekinu. Poza siłami lądowymi w manewrach biorą też udział dwa okręty desantowe marynarki wojennej USA - Peleliu i Germantown. - Szkolenie da siłom morskim Filipin i USA wiele okazji do doskonalenia umiejętności, wymiany doświadczeń i wzmacniania zwartości - napisała w oświadczeniu ambasada USA na Filipinach.
Drażliwy temat
Chiny zgłaszają roszczenia do prawie całego Morza Południowochińskiego, co sprawia, że są skonfliktowane z Wietnamem, Filipinami i innymi krajami regionu. Rosnąca potęga gospodarcza i wojskowa Chin niepokoi nie tylko lokalne państwa, ale także Stany Zjednoczone. Filipińskie siły zbrojne zaobserwowały w obecnym roku ponad 120 chińskich okrętów wojennych i łodzi rybackich na spornym akwenie. Wspólne manewry amerykańsko-filipińskie odbywają się od 1951 roku, kiedy oba kraje podpisały traktat o wzajemnej obronie. Morze Południowochińskie jest ważnym szlakiem handlowym, przez który rocznie przepływają towary warte 5 bln dolarów. Są tam też zasobne łowiska i podmorskie złoża ropy i gazu.
Autor: mk//gak / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: US Navy