Rażony prądem dyrygent o interwencji policji. "Wykonywałem swoją pracę, nie zrobiłem nic złego"

Źródło:
NPR, ABC News, Birmingham Police Department
Dyrygent szkolnej orkiestry rażony prądem. Nagranie policyjne
Dyrygent szkolnej orkiestry rażony prądem. Nagranie policyjneBirmingham Police Department
wideo 2/3
Dyrygent szkolnej orkiestry rażony prądem. Nagranie policyjneBirmingham Police Department

Dyrygent szkolnej orkiestry z Alabamy, który został potraktowany paralizatorem przez funkcjonariusza, zapewnia w rozmowie z mediami, że nie zrobił nic złego. Policja publikuje tymczasem nagranie z kamery przymocowanej do munduru jednego z funkcjonariuszy.

O sytuacji, do której doszło 14 września w mieście Birmingham w Alabamie, informowaliśmy w środę. Wydarzyło się to podczas występu orkiestry po zwycięskim wyjazdowym meczu futbolowej drużyny szkolnej Minor High School z ekipą z lokalnego liceum. Po zakończeniu meczu, kiedy funkcjonariusze kierowali kibiców do wyjścia, orkiestry obu rywalizujących na boisku szkół nadal grały. Policjanci poprosili ich dyrygentów, żeby skończyli i opuścili stadion. Dyrygent orkiestry gospodarzy spełnił ich prośbę, ale dyrygujący przyjezdnym zespołem Johnny Mims kazał swoim muzykom grać dalej.

Miejscowa policja udostępniła nagranie z kamery przymocowanej do munduru jednego z interweniujących funkcjonariuszy. Jak wynika z zapisu, dyrygent wielokrotnie powtarzał policjantom, by "zeszli mu z oczu" i ignorował ich prośby. Gdy gasną światła, a orkiestra w końcu przestaje grać, Mims schodzi z trybun, a za nim policjanci. Wtedy dochodzi do przepychanki. W jej trakcie jeden z policjantów wyjmuje paralizator i razi dyrygenta prądem, ten pada na ziemię. Z nagrania nie wynika jednoznacznie, by Mims był szczególnie agresywny czy stwarzał zagrożenie dla kogokolwiek.

W następstwie zdarzenia dyrygent był hospitalizowany. Po wyjściu ze szpitala trafił do aresztu. Został oskarżony m.in. o zakłócanie porządku i stawianie oporu podczas zatrzymania.

ZOBACZ TEŻ: Tragiczna bójka na stadionie. Nie żyje 53-letni kibic

Rażony prądem dyrygent "w szoku"

Po wydarzeniach w mediach pojawiły się wypowiedzi Mimsa. - Nic, co robiliśmy, nie zagrażało lokalnej społeczności, kibicom czy szkole. Wszyscy dobrze się bawili. Ciężko mi się z tym uporać - podkreślił 39-latek w rozmowie z publicznym portalem NPR. Wyjaśnił, że po zdarzeniu nadal dochodzi do siebie - nie tylko psychicznie, ale również fizycznie. - Jako chrześcijanin jestem powołany do przebaczania, ale ta sytuacja budzi we mnie obawy w stosunku do policji. Nie wiesz, jakie mogą mieć intencje, nawet jeśli robisz coś dobrego - dodał.

Z kolei w rozmowie cytowanej przez ABC News dyrygent zaznaczył, że kiedy został potraktowany paralizatorem, "był w szoku". - Wykonywałem swoją pracę i nie zrobiłem nic złego. Zdecydowanie nie zasłużyłem, by zostać rażony prądem - powiedział Mims.

Jak przekazała w swoim oświadczeniu policja, funkcjonariusz, który dokonywał zatrzymania, stwierdził, że został przez 39-latka uderzony. Mims zaprzecza jednak, by do tego doszło. - Zobaczycie, że mój klient nikogo nie uderzył ani nawet nie próbował uderzyć - zapewnił cytowany przez ABC News Juandalynn Givan, prawnik mężczyzny.

Portal wyjaśnia, że Mims przebywa obecnie na urlopie przymusowym. Dbające o interesy nauczycieli Stowarzyszenie Edukacyjne Stanu Alabama oświadczyło, że zwraca się do szkolnych władz o przywrócenie dyrygenta do pracy.

ZOBACZ TEŻ: Nastolatki szantażowane "nagimi zdjęciami" stworzonymi przez sztuczną inteligencję. Trwa śledztwo

Autorka/Autor:kgo//am

Źródło: NPR, ABC News, Birmingham Police Department

Źródło zdjęcia głównego: Birmingham Police Department, Alabama