Szwajcarskie władze potwierdziły, że 61-letnia Niemka Renate Langer oskarżyła Romana Polańskiego o napaść seksualną, której miał dokonać 45 lat temu w swoim domu w Gstaad. - Moim zdaniem ta sytuacja jest tak absurdalna, że trudno to nawet komentować - oświadczył prawnik reżysera, Jan Olszewski.
We wtorek dziennik "New York Times" poinformował, że 61-letnia Niemka Renate Langer oskarża Romana Polańskiego o gwałt. Według byłej modelki i aktorki, miało do niego dojść w 1972 roku w domu reżysera w Gstaad. Langer miała wtedy 15 lat.
"Sytuacja jest absurdalna"
Szwajcarskie władze poinformowały, że Langer złożyła skargę w zeszłym tygodniu na posterunku policji w Sankt Gallen. Rzecznik tamtejszej policji Florian Schneider powiedział, że nie jest jasne, dlaczego Langner złożyła skargę w tym mieście, ponieważ Gstaad podlega jurysdykcji regionu berneńskiego. Prokuratura w Sankt Gallen zapowiedziała, że sprawa zostanie przekazana w środę "stosownym władzom", czyli prokuraturze regionalnej w Bernie. Ta zdecyduje, czy podjąć sprawę.
Francuski prawnik Herve Temime, który reprezentuje Polańskiego, powiedział agencji Associated Press, że jeszcze nie rozmawiał o oskarżeniach Langer ze swoim klientem, ale zamierza to zrobić.
Z kolei Reuters cytuje polskiego prawnika reżysera, Jana Olszewskiego, który oświadczył, że jego klient wie o "zgłoszeniu" Langer i dodał: - Moim zdaniem ta sytuacja jest tak absurdalna, że trudno to nawet komentować. Ta inicjatywa, po 40 latach, ma na celu głównie wywołanie szumu w mediach.
Langer tłumaczyła w rozmowie z "New York Timesem", że nie opowiedziała nikomu o tym, co stało się w Gstaad, głównie z obawy o swoich rodziców. Jak pisze amerykański dziennik, ojciec Langer zmarł latem, a matka dwa lata temu.
Kobieta wyjaśniała, że między innymi właśnie dlatego dopiero teraz zdecydowała się opowiedzieć o wydarzeniach z przeszłości. Miała ją też do tego skłonić historia kobiety z Los Angeles (określanej przez amerykańskie media jako Robin M.), która w sierpniu poinformowała na konferencji prasowej, że Polański zgwałcił ją w 1973 roku, gdy miała 16 lat.
Jak odnotowuje "New York Times" Langer jest czwartą kobietą, która publicznie oskarżyła reżysera o napaść seksualną. Oprócz wspomnianego już przypadku Robin M. zarzuciła mu to brytyjska aktorka Charlotte Lewis.
Najgłośniej było jednak o sprawie Samanthy Geimer. Polański oskarżony jest o to, że w 1977 roku po podaniu środka usypiającego i alkoholu 13-letniej wówczas dziewczynie doprowadził do stosunku seksualnego w domu aktora Jacka Nicholsona. W sierpniu tego roku sąd w Los Angeles odmówił zamknięcia postępowania przeciwko Polańskiemu. Reżyser kilkakrotnie próbował doprowadzić do zakończenia procesu bez konieczności osobistego stawiennictwa w sądzie. Żadna z dotychczasowych prób nie powiodła się. Geimer kilkakrotnie oświadczała, że przebaczyła Polańskiemu a w 2008 r. wystąpiła do sądu o umorzenie sprawy aby "zaoszczędzić dalszych cierpień jej i rodzinie".
Autor: kg/adso / Źródło: PAP, New York Times, tvn24.pl