- Zamiast rzucać oskarżeniami Saudyjczycy powinni wziąć na siebie odpowiedzialność i przeprosić muzułmanów i rodziny ofiar - stwierdził duchowy przywódca Irańczyków ajatollah Ali Chamenei.
W czwartek podczas hadżdżu, czyli dorocznej pielgrzymki muzułmanów do Mekki zginęło 769 osób, a 934 zostało rannych. Tragedia wydarzyła się w dolinie Mina niedaleko Mekki, podczas rytualnego kamienowania szatana na znak wyrzeczenia się zła. Do tragedii doszło mimo niedawnych inwestycji władz saudyjskich w pielgrzymkową infrastrukturę, gdy napierające tłumy wiernych starły się ze sobą w drodze do kamiennych stel symbolizujących szatana. W tegorocznej pielgrzymce do Mekki udział bierze około 2 mln osób.
- Ta sprawa nie będzie zapomniana, a narody będą do niej podchodzić w poważny sposób. Zamiast rzucać oskarżeniami Saudyjczycy powinni wziąć na siebie odpowiedzialność i przeprosić muzułmanów i rodziny ofiar - zapowiedział Ali Chamenei.
"Śmierć ponad tysiąca osób to nie jest błaha sprawa"
Urzędnicy w Teheranie twierdzą, że rzeczywista liczba ofiar czwartkowej tragedii jest wyższa niż oficjalnie podają władze Arabii Saudyjskiej. Według wyliczeń Teheranu zginąć miało ponad tysiąc osób, w tym co najmniej 144 Irańczyków. Około 300 obywateli Iranu uznaje się za zaginionych.
- Świat islamu ma wiele pytań. Śmierć ponad tysiąca osób to nie jest błaha sprawa. Muzułmanie na całym świecie powinni skoncentrować się na tym zagadnieniu - powiedział duchowy przywódca Irańczyków.
Od czasu zaprowadzenia w Iranie rządów ajatollahów szyicki Teheran rywalizuje politycznie i religijnie z Arabią Saudyjską, rządzoną przez sunnickich wahhabitów, gdzie znajduje się najświętsze miasto islamu Mekka, do której pielgrzymka jest obowiązkiem każdego pobożnego muzułmanina.
W piątek w Iranie rozpoczęła się trzydniowa żałoba narodowa.
Autor: PM/gry / Źródło: PAP