Trzech pracowników NSA, trzech informatorów KGB. Jeden zmarł w podejrzanych okolicznościach, drugi wylądował w sowieckim szpitalu psychiatrycznym, trzeci trafił za kraty - zdemaskowany po ćwierćwieczu.
Edward Snowden zabrał ze sobą tajemnice NSA, uciekając z kraju do Moskwy. Tak samo zrobili pół wieku wcześniej Mitchell i Martin. Kilka następnych lat to bogate żniwa KGB w Fort Meade. Wiadomo o co najmniej trzech pracownikach NSA, którzy poszli na współpracę z Moskwą. Wszyscy skończyli fatalnie.
Szofer
W 1960 r., podczas służby wojskowej, Jack Dunlap został odkomenderowany do Fort Meade. Szybko zdobył zaufanie przełożonych. Nie wiadomo w jakich okolicznościach nawiązał współpracę z sowieckim wywiadem. Przekazywał tajne informacje w zamian za pieniądze.
Był kierowcą dwóch kolejnych szefów sztabu NSA. Miał najwyższy poziom dostępu do tajemnic państwowych i status "bez sprawdzania", co oznaczało, że mógł wyjeżdżać z bazy z dokumentami ukrytymi w samochodzie i po skopiowaniu z powrotem je przywozić. Dostęp do dokumentów zapewniała mu też funkcja łącznika NSA z jedną ze struktur CIA.
Problemy zaczęły się, gdy Dunlap zakończył służbę wojskową. Postanowił wówczas zatrudnić się w NSA jako pracownik cywilny. Ale procedury sprawdzające w Agencji były dużo ostrzejsze wobec cywilów niż wojskowych. W NSA zwrócono uwagę na wysoki poziom życia Dunlapa, nieodpowiadający jego zarobkom.
Po sprawdzeniu na poligrafie, Dunlap został przeniesiony z głównej siedziby Agencji w Fort Meade do Vint Hill Farms. 23 maja 1963 wycofano mu poświadczenie bezpieczeństwa i przeniesiono na mało znaczące stanowisko bez dostępu do informacji niejawnych. Dunlap widział, że stracił zaufanie i jest pod szczególną obserwacją.
Po raz ostatni widziano go żywego w białym cadillacu w Vint Hill Farms 23 lipca 1963. Kilka dni później znaleziono go martwego w samochodzie. Uznano, że popełnił samobójstwo, zatruwając się spalinami. Później krążyły jednak nieoficjalne przecieki z sekcji zwłok, że nosiły one ślady pobicia. Wdowa po Dunlapie twierdziła, że za śmiercią męża stał ówczesny dyrektor kontrwywiadu CIA James Jesus Angleton.
Kryptolog
Krótko przed tragiczną śmiercią Dunlapa w Moskwie pojawił się amerykański zbieg - były kryptolog NSA.
Victor Norris Hamilton urodził się w Palestynie i spędził tam dzieciństwo. Od 1957 r. pracował w NSA. W lutym 1959 r. przeżył załamanie nerwowe, ale pozostał w Agencji, która cierpiała na deficyt pracowników ze znajomością arabskiego. W czerwcu 1959 r. został w końcu zwolniony z powodów zdrowotnych. Potem twierdził, że udawał symptomy problemów psychicznych, żeby móc opuścić Agencję.
W 1963 r. wyjechał do ZSRR. W lipcu tego roku "Izwiestja" opublikowały napisany przez niego artykuł o pracy w NSA. Tak jak w przypadku Mitchella i Martina, również Hamilton szybko pożałował wyboru miejsca zamieszkania.
W ZSRR zdiagnozowano u niego schizofrenię. Początkowo był leczony w kremlowskim szpitalu dla wysokich urzędników. W 1971 r. został przeniesiony do "zwykłego" szpitala psychiatrycznego w Troickoje, ok. 50 km na południe od Moskwy. Potem ślad po nim zaginął. Odnalazł się w 1992 r. w jednym z rosyjskich szpitali psychiatrycznych.
Pisarz
We wrześniu 1965 r. do ambasady ZSRR w Waszyngtonie wszedł młody pisarz sztabowy z NSA. Poinformował, że pracuje przy niszczeniu ściśle tajnych dokumentów i może przekazywać ich treść za pieniądze. Sowieci nadali mu pseudonim "Dan".
"Dan", czyli Robert Lipka, był prawdopodobnie najmłodszym agentem sowieckim, mającym dostęp do amerykańskich tajemnic państwowych, zwerbowanym w USA od 1944 r., gdy swe usługi zaoferował 19-letni "Ted" Hall, zatrudniony w Los Alamos przy atomowym programie "Manhattan".
Lipka szybko nauczył się od oficerów KGB szpiegowskiego rzemiosła i w ciągu dwóch lat kontaktował się z rezydenturą ok. 50 razy, posługując się martwymi skrzynkami kontaktowymi albo podczas tzw. mijanek lub spotkań z oficerami prowadzącymi.
Był klasycznym najemnikiem. Przez pierwsze dwa lata współpracy z KGB otrzymał w sumie ok. 27 tys. dolarów i stale narzekał, że dostaje za mało. W końcu zerwał kontakt w sierpniu 1967, kiedy opuścił NSA kończąc służbę wojskową. Rezydentura KGB w Waszyngtonie i "nielegałowie" KGB przez 11 lat usiłowali odnaleźć ślad Lipki i wznowić kontakt, ale bez powodzenia.
Wpadł po trzech dekadach
Prawdopodobnie Lipka na zawsze pozostałby bezkarny, gdyby nie ucieczka archiwisty KGB Wasilija Mitrochina na Zachód. Mitrochin przejrzał i skopiował setki akt na Łubiance. Jedna z teczek dotyczyła Lipki. Informacje szybko otrzymały amerykańskie służby.
W maju 1993 Lipkę odwiedził agent FBI podający się za oficera GRU z rezydentury w Waszyngtonie. Nie podejrzewający niczego Lipka otwarcie z nim rozmawiał, wielokrotnie się spotykając, przekonany, że nic mu nie grozi za zdradę sprzed lat. Myślał błędnie, że jego współpraca z Sowietami jako przestępstwo przedawniła się.
Był tak pewny siebie, że zażądał do "agenta GRU" 10 tys. dolarów, jakie Sowieci rzekomo byli mu jeszcze winni za usługi sprzed ćwierćwiecza. I dostał te pieniądze. Co go ostatecznie pogrążyło.
Po długim dochodzeniu FBI aresztowało Lipkę w lutym 1996 r. Zarzucono mu przekazanie tajnych dokumentów słuzbom ZSRR. We wrześniu 1997 Lipka został skazany na 18 lat więzienia i grzywnę oraz zwrot przyjętego "honorarium". - Czuję się jak tani agenciak. Myślałem, że pogrzebałem tę sprawę przed wielu laty i nigdy nie przypuszczałem, że tak się skończy – powiedział po ogłoszeniu wyroku Lipka.
Wiadomo, że na wolność wyszedł przed terminem, w 2006 roku.
Autor: Grzegorz Kuczyński / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: nsa.gov