Prorosyjska kampania dezinformacyjna w Afryce. Media: odpowiada za nią jeden człowiek

Źródło:
PAP
Rosyjska flaga podczas protestu w Burkina Faso
Rosyjska flaga podczas protestu w Burkina Faso
Reuters Archive
Rosyjska flaga podczas protestu w Burkina FasoReuters Archive

Dziennik "De Standaard" informuje, że odpowiedzialnym za zbudowanie sieci, która rozpowszechnia rosyjską i antyzachodnią propagandę w Afryce, jest Belg o nazwisku Luc Michel. Mężczyzna ten określa się jako stalinowiec i twierdzi, że prowadzi swoją działalność z miłości do Rosji.

Belg Luc Michel jest odpowiedzialny za zbudowanie sieci, która rozpowszechnia rosyjską i antyzachodnią propagandę na kontynencie afrykańskim - twierdzi dziennik "De Standaard" w oparciu o informacje brytyjskiej grupy badawczej Logical.

Grupa Logical specjalizuje się w dezinformacji internetowej i zbadała dużą liczbę francuskojęzycznych, prorosyjskich stron internetowych oraz wiadomości w mediach społecznościowych, które były skierowane głównie do krajów afrykańskich.

Prorosyjska kampania dezinformacyjna w Afryce

Zdaniem dziennika "De Standaard" praktycznie wszystkie z tych stron internetowych były dziełem jednego człowieka, obywatela Belgii Luca Michela. Według dziennikarzy stworzył on sieć Russosphere, która określa się jako operacja "w obronie Rosji" i działa na kilku platformach w mediach społecznościowych. Jak informuje gazeta, Michel uruchomił również dziesiątki stron z prorosyjską propagandą.

Rosyjska flaga podczas protestu w Burkina FasoReuters Archive

W swojej sieci Michel rozpowszechnia głównie wiadomości w języku francuskim, w których Francja jest przedstawiana jako "nowoczesny kolonizator", ukraińscy żołnierze są określani jako "naziści" i "sataniści". Według Russosphere Putin jest naturalnym przyjacielem Afryki, a działania rosyjskich najemników z Grupy Wagnera w krajach takich jak Mali są określane jako bohaterskie czyny - czytamy w "De Standaard".

Wśród ludności afrykańskiej rosną prorosyjskie sympatie

Według Logical wpływ Russosphere w krajach afrykańskich, takich jak Mali i Burkina Faso, jest znaczny. - Jest to operacja wywierania wpływu na dużą skalę - twierdzi dziennikarz BBC Kyle Walter, który uczestniczył w badaniach brytyjskiej organizacji.

Sam Michel nie ukrywa swojej działalności propagandowej i - jak powiedział BBC - działa wyłącznie "z miłości do Rosji". Twierdzi, że nie otrzymuje żadnego wsparcia finansowego z Moskwy. Belg deklaruje także, że jest stalinowcem. Jak mówił, "broni Rosji od lat 80.", "tęskni za Związkiem Radzieckim" i "chce wolnego świata bez Ameryki". - Uważam też, że Rosjanie powinni zastąpić Francuzów w całej Afryce - oświadczył w rozmowie z brytyjskim nadawcą.

Tymczasem, jak zauważa "De Standaard", w takich krajach jak Mali, Burkina Faso, Niger i Czad wśród ludności rosną prorosyjskie sympatie. "Świadczy o tym między innymi to, że podczas protestów w tych krajach regularnie widuje się rosyjskie flagi. W Burkina Faso protestujący zaatakowali ambasadę Francji podczas wrześniowego zamachu stanu. Kilku napastników niosło rosyjskie flagi" - zauważył belgijski dziennik.

Autorka/Autor:asty//now

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Reuters Archive