Z powodu wojny w Syrii przemierzyli setki kilometrów, ale utknęli na lotnisku przez biurokrację. Kurdyjska rodzina od 50 dni mieszka w terminalu portu lotniczego Szeremietiewo w Moskwie i - jak na razie - nie widać wyjścia z tej sytuacji.
Hassan Abdo Ahmed Mohammed, jego żona i czworo dzieci uciekli z Syrii przed wojną i chcieli osiedlić się w Rosji. Tutaj mają rodzinę, znają język. Jednak rosyjskie służby twierdzą, że ich wizy zostały sfałszowane. Rodzina utknęła w martwym punkcie: odmówiono jej wstępu na teren Rosji, ale nie można jej też deportować do Syrii z powodu toczącej się wojny.
Kurdowie od 50 dni mieszkają więc na lotnisku Moskwa-Szeremietiewo. Rosjanie dostarczyli im dmuchane materace. Ułożyli je sobie położyli w rogu terminalu, z widokiem na pas startowy. Nie mają gdzie przyrządzać posiłków, więc jedzenie dostarcza im UNICEF.
Dni w terminalu, noce w palarni
- Mieszkamy w terminalu tranzytowym na lotnisku, tu jest całe nasze życie - powiedział w rozmowie z CNN nastoletni Raynass Mohammed. - To miejsce jest bardzo zimne i do spania, i do siedzenia - skarżył się.
Kilka dni temu warunki życia rodziny lekko się poprawiły. Pracownicy ONZ przekonali rosyjskie władze, by rodzina mogła spać na terenie lotniskowego hotelu. Udostępniono im pomieszczenie palarnii, ale tylko na czas nocy.
Wcześniej przez 44 dni rodzina Mohammeda spała w terminalu. Nadal przebywają tam w ciągu dnia. Skarżą się na ciągle nadawane przez głośniki komunikaty i natarczywe spojrzenia podróżnych. Z powodu warunków panujących na lotnisku żona Mohammeda na niemal dwa tygodnie trafiła do szpitala.
Wybrali Rosję
Rodzina nie ruszyła jak większość uchodźców do Unii Europejskiej, ale chciała osiedlić się w Rosji. Wybrali ten kraj, bo mieszkają tutaj szwagierka i kuzyn Kurda.
Mohammed opowiada, że wraz z bliskimi uciekł z Syrii do kurdyjskiej części Iraku, gdzie wystąpili o wizy do Rosji. Polecieli do Stambułu, a potem do Moskwy. Tutaj utknęli.
Służby najpierw przez kilka dni przetrzymywały rodzinę na lotnisku, tłumacząc to względami bezpieczeństwa. Potem oświadczyły, że ich wiza została sfałszowana. Kurdowie chcieli, by deportować ich do Stambułu albo irackiego Ibrilu, ale Rosjanie odmówili.
- Powiedziano nam, że to nie jest Europa. Ale gdzie my mamy iść? Chcę uratować życie moich dzieci - powiedziała Gulistan Szao Issa, żona Mohammeda.
MSZ: nielegalnie przekroczyli granicę
Maria Zacharowa, rzeczniczka rosyjskiego MSZ twierdzi, że rodzina nielegalnie dostała się na teren Federacji Rosyjskiej, posługując się sfałszowanymi dokumentami. - To jest naruszenie rosyjskiego prawa - wyjaśniła.
Mohammed ma jednak swoje wytłumaczenie tej absurdalnej sytuacji. Jego zdaniem Rosjanie chcą wysłać w świat czytelny sygnał, że imigranci z Syrii nie są mile widziani. Podkreśla, że Moskwa i władze w Damaszku utrzymują zażyłe stosunki.
Prawnik kurdyjskiej rodziny Roza Magomedowa zapewniła, że rząd syryjski potwierdził autentyczność paszportów. Decyzja ws. ich dalszych losów ma zapaść w "najbliższym czasie".
Rosyjskie MSZ twierdzi, że ten kraj przyjęła milion uchodźców z Ukrainy i ok. 8 tys. z Syrii. Resort podkreśla, że nie rozluźnił - jak Europa - prawa imigracyjnego ze względu na falę uchodźców, dlatego każdy podróżny musi mieć przy sobie komplet ważnych dokumentów.
Autor: pk//rzw / Źródło: CNN