Ponad 450 osób zginęło w ciągu ostatnich dni w walkach między muzułmanami a chrześcijanami w Nigerii - wynika z zestawienia danych przekazanych przez przedstawiciela meczetu i organizacji praw człowieka. Do starć dochodzi w mieście Jos i jego okolicach.
- Znaleźliśmy ponad 200 ciał w meczecie w Kuru Gada Biu i jeszcze 22 w Mai Adiko - powiedział Muhammad Tanko Shittu, który z ramienia głównego meczetu w Jos organizuje masowe pochówki. Wcześniej Shittu oceniał, że w zamieszkach zginęło 177 muzułmanów.
Przybyło więcej żołnierzy i sytuacja jest teraz pod kontrolą. Ale nadal wielu bandziorów przebranych za policjantów i za żołnierzy wywołuje zamęt. rzecznik władz stanu Plateau Gregory Yenlong
Organizacja obrońców praw człowieka Human Rights Watch wcześniej w środę oceniła liczbę zabitych chrześcijan na 65. Oficjalne dane policyjne są znacząco niższe i mówią o 35 zabitych, 40 rannych i 168 aresztowanych od niedzieli. Wtorkowe, niespójne dane z Jos mówiły o 192 ofiarach starć.
W sumie według wstępnych wyliczeń zginęły 464 osoby.
Zaczęło się od płonącego kościoła
Starcia rozpoczęły się w niedzielę, kiedy muzułmańska młodzież podpaliła kościół. Według świadków napastnicy uzbrojeni w noże i broń domowej roboty zaatakowali przechodniów i starli się z siłami bezpieczeństwa. Według Reutera przyczyną był spór między wyznawcami obu religii o odbudowę domów zniszczonych w zamieszkach z 2008 roku.
Władze stanu Plateau, którego stolicą jest Jos, wezwały dodatkowe oddziały wojskowe do miasta. Wprowadzono godzinę policyjną. Od środy w Jos przebywa sześć jednostek wojskowych, skierowanych tam przez wiceprezydenta kraju Goodlucka Jonathana.
- Przybyło więcej żołnierzy i sytuacja jest teraz pod kontrolą. Ale nadal wielu bandziorów przebranych za policjantów i za żołnierzy wywołuje zamęt - powiedział rzecznik władz stanu Plateau Gregory Yenlong.
Kto odpowiada za przemoc?
Zdaniem nigeryjskiego ministra ds. policji Ibrahima Lamea, który wydał specjalne oświadczenie, za przemoc odpowiadają "wysoko postawione osoby, które wykorzystują ignorancję i ubóstwo ludzi, aby w imię religii wywoływać burdy".
O sytuacji został już poinformowany nigeryjski prezydent Umaru Yar'Adua, który od blisko dwóch miesięcy przebywa w szpitalu w Arabii Saudyjskiej.
Kraj (religijnie) podzielony
Nigeria ma niemal równą liczbę chrześcijan i muzułmanów, ale wiele osób nadal hołduje tradycyjnym wierzeniom animistycznym. Kraj zamieszkuje ponad 200 różnych grup etnicznych, które generalnie żyją obok siebie pokojowo. W wojnie domowej w Nigerii z lat 1967-70 zginął milion ludzi; od tego czasu dochodzi tam do wybuchów niepokojów na tle religijnym.
W sierpniu 2001 roku w starciach w Jos zginęło ponad 1000 osób, a w walkach między muzułmanami a chrześcijanami w 2004 roku - 700. W 2008 roku w podobnych zamieszkach zginęło ponad 300 mieszkańców miasta.
Według przedstawicieli lokalnego Czerwonego Krzyża w rezultacie zamieszek 5 tys. ludzi uciekło z domów.
Źródło: PAP