Z powodu braku dowodów, że kierujący subaru sędzia z Sądu Rejonowego w Lubaczowie, który wjechał do rowu i uciekł z miejsca zdarzenia, był pijany, prokuratura umorzyła śledztwo. Po ucieczce z miejsca zdarzenia nie udało się od razu zatrzymać kierowcy i zbadać na zawartość alkoholu.
Chodzi o zdarzenie, do którego doszło 29 maja przed godziną 19. Policja z Lubaczowa otrzymała zgłoszenie o tym, że w miejscowości Stare Oleszyce w przydrożnym rowie znajduje się białe subaru. Policjanci, którzy pojawili się na miejscu, nie zastali kierowcy.
Okazało się, że właścicielem auta jest sędzia Sądu Rejonowego w Lubaczowie.
Czytaj też: Auto sędziego w rowie, policja szuka kierowcy, mógł być pod wpływem alkoholu. Wpłynęło zwolnienie lekarskie
Prokuratorskie śledztwo pod kątem "prowadzenia w stanie nietrzeźwości"
Prokuratura wszczęła śledztwo "pod kątem podejrzenia popełniania przestępstwa prowadzenia pojazdu mechanicznego w stanie nietrzeźwości". Jak wyjaśniała wówczas "na podstawie zebranych dowodów, po przesłuchaniu świadków i biorąc pod uwagę, że kolizja drogowa nie jest powodem, żeby porzucać pojazd, zachodzi uzasadnione podejrzenie, że kierowca prowadził pojazd w stanie nietrzeźwości".
W toku postępowania ustalono, że kierujący pojazdem marki Subaru podjął manewr skrętu w lewo, po czym zjechał na lewy pas ruchu i zatrzymał się w rowie. W pobliżu zdarzenia drogą szła kobieta, a za chwilę nadjechały dwie inne osoby, które podeszły do auta. Według świadków, kierowca w aucie był sam, siedział w fotelu, a poduszki powietrzne były wystrzelone.
Zabrał kluczyki i uciekł
"Jeden z mężczyzn, który pojawił się na miejscu, wyciągnął kluczyki ze stacyjki, ale kierowca mu je zabrał i się oddalił w kierunku Oleszyc, ale nie wiadomo dokąd" - przypomniała zastępca prokuratora okręgowego w Przemyślu Beata Starzecka.
Dodała, że świadkowie usiłowali zatrzymać oddalającego się kierowcę, ale bezskutecznie. Powiadomili policję, która na miejscu przeprowadziła czynności.
Po wypadku poszedł na zwolnienie lekarskie
Jednak poszukiwania właściciela samochodu, wszczęte zaraz po zdarzeniu, nie przyniosły rezultatów. Sędzia nie stawił się też w pracy w sądzie, do którego niedługo później wpłynęło jego zwolnienie lekarskie. Sędzia przebywał na zwolnieniu do końca czerwca.
Czynności z jego udziałem zostały przeprowadzone jakiś czas później.
Zaprzeczył, by pił alkohol. Uciekł, by uniknąć "nagonki medialnej"
Prokurator Starzecka wyjaśniła, że w trakcie śledztwa sędzia potwierdził, że prowadził wówczas samochód, ale zaprzeczył, by pił alkohol przed jak i po zdarzeniu. Mówił, że w przeddzień zdarzenia zażywał leki nasenne, a kolejnego dnia - leki przeciwbólowe.
"Mówił, że nie pamięta przebiegu zdarzenia, a jedynie jego fragmenty. Podał, że wsiadł za kierownicę i przejechał około 400 metrów i wtedy doszło do zdarzenia drogowego" - powiedziała prokurator.
"Pamiętał, że wysiadł i upewnił się, że w zdarzeniu nie uczestniczył żaden inny uczestnik ruchu, że nikt nie ucierpiał i oddalił się, aby uniknąć 'nagonki medialnej'" - dodała prok. Starzecka dopytywana przez PAP o wyjaśnienia sędziego dotyczące oddalenia się z miejsca zdarzenia.
Śledztwo umorzone
W związku z brakiem dowodów, że kierujący subaru sędzia prowadził auto w stanie nietrzeźwości, śledztwo w tej sprawie zostało umorzone.
"Brak jest danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia czynu" - poinformowała we wtorek PAP prok. Starzecka.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Pawel Kacperek/Shutterstock