Skatowana sześciomiesięczna Nadia, która w październiku trafiła do szpitala w Rzeszowie (woj. podkarpackie), jest już w rodzinie zastępczej. Rodzice dziecka usłyszeli zarzut znęcania się. Cały czas przebywają w areszcie. Na najbliższe dni śledczy zaplanowali czynności w tej sprawie, ale ze względu na dobro dziecka nie informują o szczegółach.
Decyzją sądu dziecko zostało umieszczone w niezawodowej rodzinie zastępczej. O opiekę starali się dziadkowie Nadii, rodzice matki dziewczynki, ale sąd odrzucił ich wniosek.
- Zanim dziecko trafiło do szpitala, przez tydzień przebywało u tych dziadków. Wydaje się rzeczą nieprawdopodobną, żeby oni nie zauważyli pewnych obrażeń na ciele dziewczynki - mówiła nam wtedy Grażyna Krzyżanowska, szefowa Prokuratury Rejonowej w Jaśle, wyjaśniając decyzję sądu.
Jasielska prokuratura bada ten wątek sprawy. Rodzicom Nadii sąd ograniczył prawa rodzicielskie.
Wcześniej Nadia była hospitalizowana w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie, gdzie trafiła w grudniu z oddziału neurologii dziecięcej Klinicznego Szpitala Wojewódzkiego w Rzeszowie. - Została tam skierowana ze względu na zmiany neurologiczne, jakie zostały wykryte w jej głowie. Konieczna była interwencja wysokospecjalistycznej kliniki dla dzieci - przekazał nam Tomasz Warchoł, rzecznik rzeszowskiego szpitala.
Wcześniej Nadia była hospitalizowana na oddziale intensywnej opieki medycznej. 30 października została wybudzona ze śpiączki farmakologicznej, w której utrzymywana była przez kilka dni ze względu na swój stan.
Zarzuty dla rodziców
Śledztwo w sprawie znęcania się nad dziewczynką prowadzi Prokuratura Rejonowa w Jaśle. Postawiła rodzicom dziecka - 20-letniej matce i 25-letniemu ojcu - zarzuty znęcania się nad swoją córką i spowodowania u niej obrażeń ciała.
Ojciec dziewczynki nie przyznał się do zarzutów, matka przyznała się częściowo. Oboje złożyli wyjaśnienia, ale - ze względu na dobro dziecka i charakter sprawy - prokuratura nie ujawnia ich treści. Grozi im do ośmiu lat więzienia. Oboje decyzją sądu zostali aresztowani na trzy miesiące.
W sprawie zostały zaplanowane kolejne czynności, ale prokuratura, ze względu na dobro śledztwa, nie ujawnia żadnych szczegółowych informacji w tej sprawie.
Czytaj też: Miała połamane kończyny, czteromiesięczna dziewczynka w "bardzo ciężkim stanie". Rodzice z zarzutami
Prokuratura sprawdza, jak działał GOPS
Do odrębnego postępowania wyłączone zostały materiały, które dotyczą Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Tarnowcu. 16 października, trzy dni przed tym, jak dziewczynka trafiła do szpitala, do GOPS wpłynęła informacja o Niebieskiej Karcie. Została założona na wniosek matki dziewczynki, która twierdziła, że jej partner ma stosować wobec niej przemoc.
Dzień później - 17 października - pracownicy GOPS mieli rozmawiać z 20-latką i jej matką, u której po rozstaniu z partnerem przez ostatnie dwa tygodnie mieszkała razem z dzieckiem. Jak powiedziała nam kierowniczka ośrodka Beata Matuszyk, zgłoszenie dotyczyło wyłącznie przemocy, jaką 25-latek miał stosować wobec swojej partnerki. - Nie było wzmianki o dziecku - podkreślała. Powiedziała też, że ani 20-latka, ani dziecko nie miały "śladów noszących znamiona przemocy".
Postępowanie, który dotyczy GOPS, zostało wszczęte z artykułu 231 par. 1 Kodeksu karnego.
§ 1. Funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
Postępowanie toczy się "w sprawie", a nie przeciwko konkretnej osobie czy osobom, co znaczy, że nikt do tej pory nie usłyszał zarzutów.
Prokuratura Rejonowa w Jaśle wystąpiła z wnioskiem do GOPS o udostępnienie dokumentacji, aby sprawdzić, jakie działania były podjęte w ramach procedury Niebieskiej Karty.
ZOBACZ MATERIAŁ "FAKTÓW" TVN: Nowe przepisy dotyczące Niebieskiej Karty. Przemoc jest nie tylko fizyczna
Nadia miała połamane kończyny, uraz głowy, zadrapania
Nadia trafiła do rzeszowskiego szpitala 19 października wieczorem z obrażeniami ciała wskazującymi na to, że ktoś się nad nią znęcał.
Rzecznik szpitala informował wówczas, że stan dziecka w chwili przyjęcia do placówki wskazywał, że może być stosowana wobec niego przemoc fizyczna. Dziewczynka miała złamane kończyny, zadrapania i zasinienia, była nadpobudliwa i lękliwa. Stwierdzono też uraz głowy. Dziecko zostało zoperowane i przetransportowane na neurologię, później na OIOM, kilka dni utrzymywane było w stanie śpiączki farmakologicznej.
Zobacz reportaż "Uwagi" TVN: Rodzice skatowali czteromiesięczną Nadię? "Powiedziała, że dziecko jej wypadło"
Prokuratura nie wyklucza modyfikacji zarzutów
W zależności od stanu zdrowia dziecka zarzuty dla rodziców mogą zostać zmodyfikowane. Prokuratorzy czekają na pełną opinię biegłych, którzy mieli ocenić stan dziewczynki. Wcześniej biegli stwierdzili, że "liczne obrażenia w różnych fazach gojenia", jakie posiada niemowlę, mogą wskazywać na tak zwany zespół dziecka maltretowanego.
Zobacz materiał "Faktów" TVN: Czteromiesięczna dziewczynka walczy o życie w szpitalu. Rodzice dziecka aresztowani na trzy miesiące
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24