Czteromiesięczna Nadia, która ze śladami znęcania trafiła się do szpitala w Rzeszowie, nie trafi pod opiekę dziadków. Tak zdecydował Sąd Rejonowy w Jaśle przychylając się do wniosku prokuratury. Dziewczynka - zanim trafiła pod opiekę lekarzy - przebywała kilka dni u dziadków. - Niemożliwe, że nie zauważyli obrażeń - komentuje szefowa Prokuratury Rejonowej w Jaśle.
Decyzja co do przyszłości Nadii zapadła w Sądzie Rejonowym w Jaśle we wtorek (21 listopada). Wniosek o opiekę nad dzieckiem złożyli rodzice matki Nadii, która usłyszała zarzut znęcania się nad córką. Kobieta razem z czteromiesięcznym dzieckiem mieszkała u swoich rodziców od kilku dni po tym, jak wyprowadziła się od swojego partnera. Babcia dziewczynki jest pielęgniarką.
- Zanim dziecko trafiło do szpitala przez tydzień przebywało u tych dziadków. Wydaje się rzeczą nieprawdopodobną, żeby oni nie zauważyli pewnych obrażeń na ciele dziewczynki - powiedziała nam Grażyna Krzyżanowska, szefowa Prokuratury Rejonowej w Jaśle, która prowadzi śledztwo w sprawie o znęcanie nad Nadią.
I dodała: - Nie mówię tu o jakiejś odpowiedzialności, nic nie przesądzam, ale ta okoliczność musi zostać wyjaśniona, dlatego na ten moment sprzeciwialiśmy się, aby dziewczynka była umieszczona u dziadków, jako w rodzinie zastępczej.
Decyzja sądu nie jest prawomocna. Dziadkowie Nadii mogą ją zaskarżyć.
Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie w Jaśle szuka rodziny zastępczej dla dziecka.
Czytaj też: Skatowana Nadia walczyła o życie w szpitalu, wkrótce go opuści. "Rokowania są bardzo pozytywne"
Dziewczynka jest rehabilitowana
Nadia nadal przebywa w Klinicznym Szpitalu Wojewódzkim nr 2 w Rzeszowie. - Dziewczynka jest rehabilitowana, jej stan jest dobry - nam Tomasz Warchoł, rzecznik szpitala.
Poinformował też, że leczenie urazów przebiega prawidłowo.
Wcześniej Nadia była hospitalizowana na oddziale intensywnej opieki medycznej. W poniedziałek 30 października została wybudzona ze śpiączki farmakologicznej, w której utrzymywana była przez kilka dni ze względu na swój stan.
Zobacz reportaż "Uwagi" TVN: Rodzice skatowali czteromiesięczną Nadię? "Powiedziała, że dziecko jej wypadło"
Nadia do rzeszowskiego szpitala trafiła 19 października wieczorem z obrażeniami ciała wskazującymi na to, że ktoś się nad nią znęcał.
Rzecznik szpitala informował wówczas, że stan dziecka w chwili przyjęcia do szpitala wskazywał, że może być stosowana wobec niego przemoc fizyczna. Dziewczynka miała złamane kończyny, zadrapania i zasinienia, była nadpobudliwa i lękliwa. Stwierdzono też uraz głowy. Dziecko zostało zoperowane i przetransportowane na neurologię, później na OIOM, kilka dni utrzymywane było w stanie śpiączki farmakologicznej.
Czytaj też: Czteromiesięczna Nadia wybudzona ze śpiączki. "Reaguje na bodźce". Rodzice usłyszeli zarzut znęcania się
Rodzice dziecka z zarzutami znęcania
Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa w Jaśle. Postawiła rodzicom dziecka - 20-letniej matce i 25-letniemu ojcu - zarzuty znęcania się nad swoją córką i spowodowania u niej obrażeń ciała.
Ojciec dziewczynki nie przyznał się do zarzutu znęcania się nad córką, matka przyznała się częściowo. Oboje złożyli wyjaśnienia, ale - ze względu na dobro dziecka i charakter sprawy - prokuratura nie ujawnia ich treści. Grozi im do ośmiu lat więzienia. Oboje decyzją sądu zostali aresztowani na trzy miesiące.
Jak informuje prokuratura, w zależności od stanu zdrowia dziewczynki zarzuty mogą zostać zmodyfikowane.
Czytaj też: Miała połamane kończyny, czteromiesięczna dziewczynka w "bardzo ciężkim stanie". Rodzice z zarzutami
- To, jak będzie się zmieniał stan zdrowia dziecka, będzie miało wpływ na zmianę kwalifikacji prawnej czynu, a co za tym idzie, i zarzutów wobec rodziców - mówiła nam Katarzyna Skrudlik-Rączka, wiceszefowa Prokuratury Rejonowej w Jaśle.
Prokuratorzy czekają na pełną opinię biegłych, którzy będą oceniać stan dziewczynki. Wcześniej biegli stwierdzili, że "liczne obrażenia w różnych fazach gojenia", jakie posiada niemowlę, mogą wskazywać na tak zwany zespół dziecka maltretowanego.
- Czekamy na ostateczną opinię, które z tych obrażeń powstały w jakim czasie, to musimy przede wszystkim ustalić, bo nie wszystkie obrażenia były "świeże", część z nich niewątpliwie powstała wcześniej, więc jak można było ich nie widzieć - wskazała prokurator Krzyżanowska.
Zobacz materiał "Faktów" TVN: Czteromiesięczna dziewczynka walczy o życie w szpitalu. Rodzice dziecka aresztowani na trzy miesiące
Rodzina miała Niebieską Kartę
Rodzina była objęta procedurą Niebieskiej Karty. - Kobieta kilka dni przed interwencją, kiedy dziecko trafiło do szpitala, zgłosiła przemoc, jaką jej partner miał stosować wobec niej. Dopytywana kilkukrotnie o to, czy przemoc stosuje także wobec dziecka, kategorycznie zaprzeczyła - mówił nam oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Jaśle młodszy aspirant Daniel Lelko.
16 października informacja o Niebieskiej Karcie wpłynęła do Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Tarnowcu. Dzień później pracownicy GOPS mieli rozmawiać z 20-latką i jej matką, u której po rozstaniu z partnerem przez ostatnie dwa tygodnie mieszkała razem z dzieckiem. Jak powiedziała nam kierowniczka ośrodka Beata Matuszyk, zgłoszenie dotyczyło wyłącznie przemocy, jaką 25-latek miał stosować wobec swojej partnerki. - Nie ma tam wzmianki o dziecku, to jest sprawa dotycząca tej dwójki młodych ludzi - informowała nas 23 października Matuszyk.
Dodała, że "nic nie wskazywało na to, aby się cokolwiek działo". - Ta pani też nie miała śladów noszących znamion przemocy - podkreśliła. Dopytywana o to, czy cokolwiek w wyglądzie lub zachowaniu dziecka wzbudziło podejrzenia pracownic GOPS-u, zaprzeczyła.
Prokuratura Rejonowa w Jaśle wystąpiła z wnioskiem do Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej o udostępnienie dokumentacji, aby sprawdzić, jakie działania były podjęte w ramach procedury Niebieskiej Karty.
- Będziemy sprawdzać, czy nie doszło do zaniedbań ze strony innych osób, czy rodziny czy też służb - powiedziała nam prokurator Grażyna Krzyżanowska.
ZOBACZ MATERIAŁ "FAKTÓW" TVN: Nowe przepisy dotyczące Niebieskiej Karty. Przemoc jest nie tylko fizyczna
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24