Do eksplozji w fabryce amunicji firmy Accurate Energetic Systems w stanie Tennessee doszło w nocy z piątku na sobotę. Zakład jest położony w okolicy Bucksnort, około 100 kilometrów na południowy zachód od Nashville.
>> W tym miejscu stała fabryka amunicji. Zdjęcia z orbity pokazują skalę zniszczeń
W fabryce produkowano i badano wojskowe materiały wybuchowe. W wyniku wybuchu zginęło 16 osób.
"To było najdziwniejsze wydarzenie w moim życiu"
Mieszkająca w pobliżu fabryki Ann Myers obudziła się w piątek nad ranem w wyniku potężnego wybuchu i najpierw pomyślała o czwórce swoich dzieci. Bała się o ich bezpieczeństwo. Później zaczęła się zastanawiać, co to było: tornado, a może wypadek drogowy - opisała telewizja BBC, która zebrała relacje świadków eksplozji.
Dom na kółkach, w którym mieszka Myers wraz z dziećmi, zadrżał. Przez jakiś czas nie było też prądu. - To było najdziwniejsze wydarzenie w moim życiu - powiedziała kobieta. - Pomyślałam: czy to tornado? A może gdzieś wybuchła bomba? Potem mi przyszła do głowy myśl, że może gdzieś na autostradzie zderzył się ciągnik z naczepą. To było straszne - wyznała Myers.
"Rzeczy spadały ze ścian i półek"
Inny rozmówca BBC, Justin Stover, którego działka graniczy z rozległym terenem fabryki Accurate Energetic Systems, mówił BBC, że jego dom po eksplozji gwałtownie się zatrząsł. Mężczyzna najpierw pomyślał, że doszło do katastrofy lotniczej i bał się, że jego dom się zawali.
- Rzeczy spadały ze ścian i półek - powiedział Stover. Przyznał, że "było to bardzo przerażające, najbardziej ogłuszający grzmot, jaki kiedykolwiek w życiu słyszał". Potem - jak dodał - zobaczył "dużą chmurę dymu" wydobywającą się z terenu fabryki.
Stover mieszka w Buxnorth od 20 lat. Powiedział, że Accurate Energetic Systems zatrudniała około 80 osób. - To jeden z niewielu biznesów w okolicy i jedno z niewielu miejsc, w których miejscowi mogli znaleźć pracę - powiedział. Przekazał, że znał wiele osób, które tam pracowały i które mogły zginąć.
Autorka/Autor: tas/akw
Źródło: BBC
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/MARTIN B. CHERRY