Prokuratura zmieniła zarzuty rodzicom maleńkiej Nadii, która w październiku ubiegłego roku z urazem głowy i połamanymi kończynami trafiła do szpitala w Rzeszowie (woj. podkarpackie). Teraz są podejrzani o znęcanie się nad córką ze szczególnym okrucieństwem. Zarzut - wcześniej byli podejrzani o znęcanie - został zmieniony po uzyskaniu opinii biegłych, którzy badali dziecko.
Jak przekazała w czwartek szefowa Prokuratury Rejonowej w Jaśle, prokurator Katarzyna Skrudlik-Rączka, na uzupełnienie zarzutów rodzicom Nadii - 20-letniej Magdalenie K. i jej 25-letniemu parterowi Arturowi K., pozwoliły opinie lekarzy, którzy badali dziewczynkę. Chodzi o szczegółowe opinie sądowo-lekarskie w zakresie obrażeń ciała dziecka, ich rozległości, charakteru i czasu powstania.
Na początku śledztwa prokuratura postawiła rodzicom Nadii zarzut znęcania się nad "osobą nieporadną z uwagi na wiek". Obecnie, po uzupełnieniu zarzutów, rodzice są podejrzani o znęcanie się nad "osobą nieporadną z uwagi na wiek" ze szczególnym okrucieństwem.
Za te czyny grozi im kara pozbawienia wolności od roku do 10 lat. Przy wcześniejszym zarzucie zagrożenie karą było niższe - wynosiło od sześciu miesięcy do ośmiu lat.
Uzupełnione zarzuty zostały przedstawione rodzicom podczas przesłuchania w prokuraturze. Podejrzani nie przyznali się do zarzucanych czynów i złożyli obszerne wyjaśnienia. Szczegółów ich treści prokuratura, ze względu na dobro postępowania i charakter sprawy, nie podaje.
Zobacz reportaż "Uwagi" TVN: Rodzice skatowali czteromiesięczną Nadię? "Powiedziała, że dziecko jej wypadło"
Nadia miała połamane kończyny i uraz głowy
Maleńka Nadia została przewieziona w październiku ubiegłego roku karetką ze szpitala w Jaśle do Klinicznego Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie z ciężkimi obrażeniami: urazami głowy, złamaniami nóg i rąk. Lekarze stwierdzili u dziewczynki zespół dziecka maltretowanego - była nadpobudliwa i lękliwa.
Szpital zawiadomił policję, a dziecko trafiło na stół operacyjny, a następnie na oddział neurologiczny z uwagi na wykryte urazy głowy. Później przez pewien czas było utrzymywane w śpiączce farmakologicznej.
Pod koniec 2023 roku, z uwagi na dalszy proces leczenia związanego z urazami neurologicznymi głowy, Nadia została przewieziona do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie.
Dziewczynka trafiła do rodziny zastępczej
Sąd ograniczył, do czasu prawomocnego zakończenia postępowania, władzę rodzicielską obojgu rodzicom dziecka. Do opieki nad dziewczynką została wyznaczona rodzina zastępcza.
Matka Nadii chciała, żeby dzieckiem zaopiekowali się dziadkowie. Jednak Sąd Rejonowy w Jaśle nie wyraził na to zgody.
- Zanim dziecko trafiło do szpitala, przez tydzień przebywało u tych dziadków. Wydaje się rzeczą nieprawdopodobną, żeby oni nie zauważyli pewnych obrażeń na ciele dziewczynki - mówiła nam wtedy Grażyna Krzyżanowska, szefowa Prokuratury Rejonowej w Jaśle, wyjaśniając decyzję sądu.
Rodzina miała Niebieską Kartę
Magdalena i Artur K. mieszkali z Nadią w jednej z podjasielskich wsi. Kobieta wprowadziła się z córką do domu rodziców 13 października. Wcześniej powiadomiła policję, że partner się nad nią znęca. Funkcjonariusze założyli rodzinie "Niebieską kartę".
ZOBACZ MATERIAŁ "FAKTÓW" TVN: Nowe przepisy dotyczące Niebieskiej Karty. Przemoc jest nie tylko fizyczna
Po tygodniowym pobycie u rodziców, Magdalena K. przywiozła dziecko do szpitala w Jaśle. Kobieta twierdziła, że Nadia wypadła jej z rąk. Dziewczynka została przetransportowana do Rzeszowa. Szpital powiadomił policję, a następnie sprawą zajęła się prokuratura.
Prokuratura sprawdza, jak działał GOPS
Do odrębnego postępowania wyłączone zostały materiały, które dotyczą Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Tarnowcu. 16 października, trzy dni przed tym, jak dziewczynka trafiła do szpitala, do GOPS wpłynęła informacja o Niebieskiej Karcie. Została założona na wniosek matki dziewczynki, która twierdziła, że jej partner ma stosować wobec niej przemoc.
Dzień później - 17 października - pracownicy GOPS mieli rozmawiać z 20-latką i jej matką, u której po rozstaniu z partnerem przez ostatnie dwa tygodnie mieszkała razem z dzieckiem. Jak powiedziała nam kierowniczka ośrodka Beata Matuszyk, zgłoszenie dotyczyło wyłącznie przemocy, jaką 25-latek miał stosować wobec swojej partnerki. - Nie było wzmianki o dziecku - podkreślała. Powiedziała też, że ani 20-latka, ani dziecko nie miały "śladów noszących znamiona przemocy".
Postępowanie, które dotyczy GOPS, zostało wszczęte z artykułu 231 par. 1 Kodeksu karnego.
§ 1. Funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
Postępowanie toczy się "w sprawie", a nie przeciwko konkretnej osobie czy osobom, co znaczy, że nikt do tej pory nie usłyszał zarzutów.
Prokuratura Rejonowa w Jaśle wystąpiła z wnioskiem do GOPS o udostępnienie dokumentacji, aby sprawdzić, jakie działania były podjęte w ramach procedury Niebieskiej Karty.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24