Szpital powiatowy w Nisku zamknął oddziały ginekologiczno-położniczy i neonatologiczny. Ciężarne na poród muszą jeździć do sąsiednich szpitali. Wojewoda podkarpacka Teresa Kubas-Hul protestuje, ale może jedynie apelować do kierownictwa szpitala i władz powiatu o zmianę decyzji. - Będzie można zrobić np. operację jajników, czy plastykę pochwy - mówi dyrektor szpitala Paweł Tofil.
O tym, że niżański szpital zamyka dwa oddziały, Podkarpacki Urząd Wojewódzki został poinformowany w przedostatnim dniu ubiegłego roku. "Dyrektor szpitala zwrócił się wtedy do wojewody o wpis w księdze rejestrów podmiotów leczniczych w zakresie zamknięcia ginekologii i oddziału noworodkowego" - poinformowała w środę podczas konferencji prasowej wojewoda podkarpacka Teresa Kubas-Hul. Z tego samego dokumentu wynikało, że oddziały przestają funkcjonować od nowego roku.
Pół roku wcześniej szpital poinformował wojewodę o czasowym zawieszeniu oddziałów. Powodem był zaplanowany remont, który miał potrwać do końca roku. Na stronie internetowej szpitala odnaleźliśmy komunikat opublikowany 7 czerwca 2024 roku, w którym kierownictwo placówki informuje o tymczasowym zamknięciu oddziałów, z powodu "remontu najstarszej części budynku szpitala".
Ale w listopadzie szpital wysłał do urzędu wojewódzkiego kolejne pismo, tym razem zwrócił się o opinię w sprawie utworzenia oddziału opieki długoterminowej.
Zamiast porodówki, opieka długoterminowa
"W tym wniosku jest zapis, że inwestycja dotyczy utworzenia oddziału opiekuńczo-leczniczego i opieki długoterminowej po przekształceniu części oddziału ginekologiczno-położniczego oraz neonatologicznego" – tłumaczyła w środę wojewoda. "Z tego wniosku absolutnie nie wynikało, że dyrektor szpitala ma zamiar zamknąć całkowicie oddział ginekologiczno-położniczy oraz neonatologiczny. Przecież remontuje się oddział nie po to, żeby go zamknąć" – podkreśliła Teresa Kubas-Hul.
Wojewoda podkarpacka zaapelowała do dyrekcji szpitala i starostwa powiatowego, które jest organem prowadzącym, o zmianę decyzji. "Zanim dokonamy wpisu, apeluję o przemyślenie decyzji. To jest bardzo zła decyzja, będzie miała negatywny wpływ na bezpieczeństwo i komfort pacjentów z tej części województwa" – podkreśliła Kubas-Hul.
Wojewoda ma 30 dni na wpis o likwidacji oddziałów. Teresa Kubas-Hul przyznała też, że to jest formalność. "Wniosek o zmianę wpisu w rejestrze podmiotów leczniczych spełnia wymagania formalne" – dodała.
Zamiast porodów plastyka pochwy
W rozmowie z tvn24.pl dyrektor szpitala w Nisku Paweł Tofil przekazał, że przyczyną złożenia wniosku o zamknięcie oddziału ginekologiczno-położniczego oraz neonatologicznego jest remont szpitala, który potrwa dłużej, niż zakładało kierownictwo szpitala. Remont miał potrwać do czerwca tego roku.
- Przepisy prawne dają pani wojewodzie możliwość zawieszenia oddziału nie na dłużej niż na pół roku. Niestety, w tej chwili prace są tak rozgrzebane, że nie istnieje możliwość, aby te oddziały wzmocniły pracę, więc oficjalnie je zamknąłem - powiedział nam dyrektor Tofil.
Przekazał też, że od 1 marca planuje wznowić pracę na oddziale ginekologii planowej, bez położnictwa i neonatologii. W oddziale będzie można wykonać wszystkie zabiegi planowe. - To nie są przypadki nagłe i ostre, ale zaplanowane zabiegi, na które pacjentka dostanie skierowanie z naszej poradni, czy gabinetu prywatnego - wyjaśnia dyrektor szpitala w Nisku. - Będzie można zrobić np. operację jajników, histeroskopię (badanie za pomocą kamery, które pozwala dokładnie obejrzeć jamę macicy, przyp. red.) czy plastykę pochwy.
W planie jest utworzenie 12 łóżek, sale mają być nie większe nić dwuosobowe, a to - jak podkreśla szef placówki, ze względu na komfort pacjentek. - Zmieściłoby się więcej, 18 czy 21 łóżek, ale nie przewidujemy, żeby był aż takim natłok pacjentek, bo wiemy doskonale, jak nasz oddział ginekologiczny funkcjonował przed zawieszeniem, gdzie tam były pustki - zwrócił uwagę nasz rozmówca. - Natomiast wydaje mi się, że 12 łóżek jest wystarczające na chwilę obecną i jeżeli oczywiście się skończy remont, mamy możliwość, żeby ten oddział powiększyć - dodał.
W rozmowie z tvn24.pl dyrektor potwierdził też, że w miejsce zlikwidowanych oddziałów ginekologiczno-położniczego oraz neonatologicznego powstanie oddział opieki długoterminowej. Zaplanowane zmiany uargumentował unijnymi przepisami.
Czytaj też: Dwie godziny drogi na porodówkę? Tak może skończyć się zamknięcie jedynego w regionie oddziału
- Jednym z kamieni milowych, które postawiła Unia w ramach KPO (Krajowy Program Odbudowy, przyp. red.) jest likwidacja oddziałów lub przekształcenie ich w opiekę długoterminową. I my chcąc aplikować do KPO, a my taki wniosek oczywiście złożyliśmy, musimy część łóżek przekształcić na opiekę długoterminową. Stwierdziłem, że 35 łóżek - w tak małym szpitalu jak niżański - to jest zdecydowanie za dużo na ginekologię i postanowiłem, że część z nich zlikwiduję i przeznaczę na opiekę długoterminową - powiedział nam Paweł Tofil.
Ciężarne z Niska, aby urodzić dziecko, muszą teraz jeździć do oddalonego o osiem kilometrów szpitala w Stalowej Woli, albo pokonać ponad 30 kilometrów, żeby dojechać do Nowej Dęby, Leżajska, czy Tarnobrzega.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Mapy Google