Informację w rozmowie z tvn24.pl potwierdził Piotr Walkowicz, szef Prokuratury Rejonowej w Nisku. - Mężczyzna trafił do szpitala w bardzo ciężkim stanie i niestety mogę potwierdzić, że lekarzom nie udało się go uratować - powiedział.
Dodał, że ze względu na ciężki stan 61-latek nie został przesłuchany przez śledczych na okolicznośc wypadku, ale jak podkreślił prokurator Walkowicz, nie będzie to miało większego wpływu na przebieg śledztwa. - W sprawie są inne dowody, których analiza pozwoli ustalić przyczyny i okoliczności tego tragicznego zdarzenia - podkreślił.
W rozmowie z tvn24.pl poinformował również, że ze względu na stan mężczyzny nie było możliwości przeprowadzenia na miejscu wypadku badania alkomatem, ale od kierowcy została pobrana krew do badań. - Mężczyzna był trzeźwy, podobnie jak drugi kierowca i wszyscy inni uczestnicy wypadku - dodał.
Mają już ważne ekspertyzy
Prokurator Walkowicz powiedział nam także, że śledczy dysponują już opinią biegłych, którzy badali stan techniczny obu samochodów biorących udział w wypadku, znają też prędkość, z jaką się poruszały, ale ze względu na dobro śledztwa na tym jego etapie nie będzie udzielać szczegółowych informacji na ten temat. - Opinie, które do nas wpłynęły, zostaną przekazane biegłemu, którego zadaniem będzie przygotowanie kompleksowej opinii dotyczącej okoliczności tego tragicznego wypadku - poinformował.
Biegły - jak dodał - ma zostać powołany do końca tego roku. Na kompleksową opinię trzeba będzie poczekać kilka miesięcy. Będzie ona kluczowa dla śledztwa. W sprawie nikomu nie postawiono do tej pory zarzutów. - Do końca roku zakończymy swoje czynności, następnie będziemy oczekiwać na opinię biegłych, która dla nas będzie dowodem fundamentalnym w tej sprawie - powiedział nam prokurator Walkowicz.
29-latek, kierowca samochodu, którego pasażerką była Katarzyna Stoparczyk, opuścił już szpital. Został przesłuchany, ale ze względu na dobro śledztwa prokurator nie udziela szczegółowych informacji na temat złożonych przez niego wyjaśnień.
Tragiczny wypadek
Do wypadku doszło 5 września na drodze ekspresowej S19 w Jeżowem na Podkarpaciu. Kilka minut przed godziną 15 na jezdni w stronę Rzeszowa zderzyły się dwa samochody osobowe - biała skoda scala i czarna skoda octavia. Jak podała wówczas policja, do zdarzenia doszło przed zjazdem na Miejsce Obsługi Podróżnych.
Ze wstępnych ustaleń śledczych wynika, że w tył białej skody, której 61-letni kierowca - jak informowała na początku prokuratura - z powodu usterki technicznej jechał z prędkością kilku kilometrów na godzinę, wjechał 29-letni kierujący czarną skodą.
Na miejscu zginęła dziennikarka Katarzyna Stoparczyk, która siedziała w czarnej skodzie, a w szpitalu 57-letni pasażer białej skody - mieszkaniec powiatu rzeszowskiego. Teraz, po kilku miesiącach, zmarł w szpitalu także 61-letni kierowca białej skody, stając się trzecią ofiarą śmiertelną tego tragicznego w skutkach wypadku.
Śledztwo w tej sprawie toczy się z artykułu 177 par. 2 Kodeksu karnego, który dotyczy spowodowania wypadku komunikacyjnego ze skutkiem śmiertelnym. To przestępstwo zagrożone jest karą pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do ośmiu lat.
Jak wstępnie orzekli biegli z Zakładu Medycyny Sądowej w Krakowie, którzy 9 września przeprowadzili sekcję zwłok obu ofiar wypadku, przyczyną śmierci kobiety był uraz wielonarządowy wewnętrzny, natomiast mężczyzna zmarł z powodu urazu czaszkowo-mózgowego.
Jak powiedział w rozmowie z portalem tvn24.pl prokurator Walkowicz, obie ofiary siedziały na tylnych siedzeniach. Katarzyna Stoparczyk - jak ustalili biegli - była przypięta pasami bezpieczeństwa.
Autorka/Autor: Martyna Sokołowska
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KP PSP w Nisku