Jest zawiadomienie w sprawie byłego szefa CBA. "Rozszczelnienie systemu ochrony"

Ernest Bejda podczas przesłuchania przed komisją śledczą ds. Pegasusa
Ernest Bejda przed komisją ds. Pegasusa. Jak przebiegło przesłuchanie?
Źródło: TVN24
Były szef CBA Ernest Bejda miał dopuścić się nadużycia uprawnień oraz naruszyć przepisy ustawy o ochronie informacji niejawnych - stwierdziła sejmowa komisja śledcza ds. Pegasusa w zawiadomieniu o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Zdaniem Bejdy sprawa jest elementem trwającej gry politycznej.

Przewodnicząca sejmowej komisji śledczej ds. Pegasusa Magdalena Sroka (PSL-TD) wskazała, że zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa złożone do prokuratury dotyczy Ernesta Bejdy oraz innych osób odpowiedzialnych za zakup i wdrożenie systemu Pegasus w strukturach CBA. Chodzi o podejrzenie popełnienia przestępstwa z art. 231 par. 1 Kodeksu karnego, czyli nadużycie uprawnień przez funkcjonariusza publicznego.

Jak zaznaczyła, zawiadomienie nie jest efektem politycznej emocji, ale wynikiem żmudnej pracy komisji. Sroka, która wystąpiła w piątek na konferencji prasowej, wskazała, że sednem problemu jest to, iż system Pegasus został wprowadzony i eksploatowany w CBA bez wymaganej akredytacji bezpieczeństwa teleinformatycznego, a mimo to umieszczono jego elementy w strefach ochronnych CBA, czyli w najbardziej wrażliwych częściach infrastruktury państwa.

W ocenie Sroki, nie jest to tylko "uchybieniem formalnym", ale "rozszczelnieniem systemu ochrony informacji niejawnych Rzeczypospolitej". Dowodzić tego mają - jak przekazała - wyniki kontroli ABW przeprowadzonej w CBA.

Szefowa komisji zwróciła uwagę, że ABW - w wystąpieniu pokontrolnym skierowanym do Prokuratury Krajowej - stwierdziła wprost: system Pegasus powinien podlegać akredytacji bezpieczeństwa teleinformatycznego, a nigdy takiej akredytacji nie uzyskał.

Zembaczyński: to jest oczywiście przekroczenie uprawnień

Poseł Witold Zembaczyński z Koalicji Obywatelskiej podczas piątkowej konferencji prasowej zaznaczył, że w zawiadomieniu sporządzonym przez komisję śledczą stwierdzono, iż Bejda miał naruszyć przepisy ustawy o ochronie informacji niejawnych.

Jak doprecyzował, chodzi o art. 14. tej ustawy, dotyczący obowiązku ochrony informacji niejawnych przez kierowników jednostek organizacyjnych, w których są one przetwarzane, a także art. 48. dotyczący akredytacji systemów teleinformatycznych.

Ernest Bejda podczas przesłuchania przed komisją śledczą ds. Pegasusa
Ernest Bejda podczas przesłuchania przed komisją śledczą ds. Pegasusa
Źródło: Radek Pietruszka/PAP

- Dodatkowo ten zarzut, który mu stawiamy, to jest oczywiście przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków - mowa o art. 231. Kodeksu karnego. Grożą za to trzy lata pozbawienia wolności - zaznaczył Zembaczyński.

- Ale ponieważ to działanie miało na celu osiągnięcie konkretnych korzyści, również korzyści politycznych, to perspektywa kary pozbawienia wolności sięga 10 lat - dodał.

Bejda: postępowanie komisji jest "ukartowane"

Bejda komentując decyzję komisji, powiedział, że jest ona elementem trwającej "gry politycznej", a prokuratura z całą pewnością finalnie zadecyduje o postawieniu mu zarzutów, ponieważ "jest to sprawa ustawiona".

- Komisja mówi, że będzie teraz zawiadamiać, a być może prokuratura już w ogóle takie postanowienie (o postawieniu zarzutów) wydała - stwierdził. Według niego, postępowanie komisji jest "ukartowane, przesądzone i z całą pewnością ten zarzut dostanę".

Były szef CBA zaznaczył, że sprawując swoją funkcję, pracował jako funkcjonariusz publiczny, służąc państwu w możliwie najlepszy sposób. - Chodziło o realizację zadań, doprowadzenie do tego, aby służba, którą kieruję, mogła realizować powierzone jej zadania - powiedział. - Jaka to jest korzyść polityczna? To jest korzyść dla państwa, bo państwo miało możliwość skutecznego ścigania przestępstw - dodał.

Bejda wyraził przekonanie, że zawiadomienie prokuratury przez komisję w jego sprawie jest "zemstą" środowiska, które obecnie w Polsce pełni władzę za to, że "CBA było skuteczne" w czasie, kiedy był on jego szefem.

Bejda przed komisją śledczą. Mówił o "wyjątku"

Z dokumentów Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że to m.in. Bejda stał za zakupem systemu Pegasus. W czerwcu zeznając przed komisją śledczą, mówił on, że system Pegasus nie przeszedł procedury akredytacji bezpieczeństwa teleinformatycznego zgodnie z wymogami ustawy o ochronie informacji niejawnych, gdyż zgodnie z art. 51 ustawy o ochronie informacji niejawnych podlegał on wyjątkowi.

- System Pegasus nie musiał być akredytowany. Nie podlegał procedurze akredytacji. Był wyłączony z tej procedury z powodu takiego, że nie przetwarzał informacji niejawnych - mówił wówczas b. szef CBA. Jak dodał, Pegasus pozyskuje informacje, utrwala je i przekazuje. - I to są trzy elementy, o których mówi art. 51. jeśli chodzi o wyjątek - powiedział.

Komisja śledcza ds. Pegasusa bada legalność, prawidłowość i celowość czynności podejmowanych z wykorzystaniem tego oprogramowania m.in. przez rząd, służby specjalne i policję od listopada 2015 r. do listopada 2023 r. Komisja ma też ustalić, kto był odpowiedzialny za zakup Pegasusa i podobnych narzędzi dla polskich władz.

Pegasus to system, który został stworzony przez izraelską firmę NSO Group do walki z terroryzmem i zorganizowaną przestępczością. Przy pomocy Pegasusa można nie tylko podsłuchiwać rozmowy z zainfekowanego smartfona, ale też uzyskać dostęp do przechowywanych w nim innych danych, np. e-maili, zdjęć czy nagrań wideo oraz kamer i mikrofonów.

OGLĄDAJ: TVN24 HD
pc

TVN24 HD
NA ŻYWO

pc
Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji
Czytaj także: