Amerykański bramkarz Tim Howard, mimo przegranej (1:2 po dogrywce), był bohaterem meczu z Belgią w 1/8 finału brazylijskiego mundialu. Międzynarodowa Federacja Piłkarska (FIFA) podała, że obronił 16 strzałów, co jest rekordem mistrzostw świata.
Poprzednim rekordem mundialu było 13 udanych interwencji Ramona Quirogi z Peru w 1978 roku.
"W kolejnym epickim meczu hipnotyzującego mundialu drużyna USA zmusiła Belgów do ogromnego wysiłku. Przyjmowała kolejne fale ataków, ale odpowiadała odważnymi kontrami. Przetrwała dzięki gimnastycznym popisom Tima Howarda, którego zwinne ręce i nogi zdawały się grać w piłkę nożną, hokeja i koszykówkę jednocześnie" - tak popisy Howarda opisał New York Times".
Według statystyków FIFA, Belgowie oddali we wtorkowym spotkaniu 38 strzałów (przeciwnicy 15), z których 27 (9) było celnych. Howard obronił aż 16; pokonali go jedynie Kevin De Bruyne w 93. minucie i Romelu Lukaku w 105.
Walczyli jak lwy
Gola dla Stanów Zjednoczonych zdobył Julian Green w 107. minucie.
Rozgrywający najlepszy mecz w karierze zawodnik Evertonu bronił fantastycznie, m.in. strzały Edena Hazarda i Kevina Mirallasa. Czasem sprzyjało mu szczęście, jak przy główce Divocka Origiego, po której piłka trafiła w poprzeczkę.
- 31 zespołów będzie miało złamane serca po tym turnieju. Szkoda, że zbyt wcześnie skończył się dla nas - powiedział Howard.
Zwycięski zespół Belgii był lepszy niemal w każdej statystyce, poza liczbą przebiegniętych metrów. Amerykanie pokonali 154 951 m, przy 147 266 rywali. Już do przerwy podopieczni Juergena Klinsmanna byli zdecydowanie lepsi od Czerwonych Diabłów, o ponad 3 600 m.
Autor: kris / Źródło: PAP