Wojna widziana z bliska oczami mieszkańców Ukrainy to wycie syren alarmowych, ucieczka do schronów, godzina policyjna i ciągły strach. - W ciągu 15 minut mają tu nadlecieć rosyjskie samoloty. Idę do bunkru – relacjonowała niedawne wydarzenia pani Iryna Bodnar. W trudnej sytuacji są między innymi domy dziecka. - Są ośrodki, w których jest 200 dzieci. Obecnie praktycznie bez opieki - mówił Serhii Łukaszow, dyrektor krajowy SOS Wiosek Dziecięcych Ukraina. Materiał programu "Polska i Świat".
Tak wygląda wojna oczami mieszkańców Ukrainy - czołgi przed domami widziane z okien. W mieście Konotop na północnym-wschodzie Ukrainy pojawiły się czołgi jadące w stronę Kijowa. - W ciągu 15 minut mają tu nadlecieć rosyjskie samoloty. Idę do bunkru – relacjonowała Iryna Bodnar.
Dla Ukraińców noc z piątku na sobotę była kolejną spędzoną pod ziemią: na stacjach metra, w piwnicach domów i kościołów. - Razem z czteroletnią córką jesteśmy w piwnicy cerkwi. Mamy tu wszystko, co trzeba. Jedzenie, wodę, toaletę, więc nikt nie panikuje. Podziwiamy naszych chłopaków, którzy dla nas walczą – mówiła Halina Cichanienko.
W Kijowie ludzie zostaną w podziemiach i swoich domach do poniedziałku, bo wprowadzono godzinę policyjną. - Gotuję w tej chwili takie termosy z herbatą, z kawą na noc. W taki sposób wykorzystujemy tę chwile ciszy – wyjaśniał Ołeh Bilecki, dziennikarz Ukraina 24.
Wojna na Ukrainie. "Są dzieci w Chersoniu, do którego nie możemy dotrzeć. Wiemy, że kończą im się zapasy jedzenia"
W dramatycznej sytuacji są sieroty i dzieci z trudnych rodzin, których w całym kraju może być około stu tysięcy. Wielu wychowawców uciekło z własnymi rodzinami, inni poszli walczyć.
- Są ośrodki, w których jest 200 dzieci. Obecnie praktycznie bez opieki. Są też dzieci w Chersoniu, do którego nie możemy dotrzeć. Wiemy, że kończą im się zapasy jedzenia - poinformował Serhii Łukaszow, dyrektor krajowy SOS Wiosek Dziecięcych Ukraina.
Dzieci na bieżąco ewakuuje polska organizacja SOS Wioski Sziecięce. Nie jest to łatwe, bo sytuacja jest dynamiczna.
Pracownicy ośrodka dla dzieci pod Kijowem budowali okopy przed kolejną niebezpieczną nocą. - Są tam dzieci ewakuowane z linii walk na wschodzie. I teraz w Kijowie znowu są w niebezpieczeństwie - podkreślał Łukaszow.
Jedna z mieszkanek Kijowa przekazała, że jest dom dziecka, który już został zniszczony. - Wiem, że pocisk trafił w dom dziecka. Akurat wszyscy byli w innym pomieszczeniu. Ale wiem, że są dzieci, które zostały ranne – powiedziała Cichanienko.
Atak Rosji na Ukrainę - oglądaj program specjalny w TVN24
Ukraińcy gotowi do obrony kraju
Wyjazd z Kijowa jest już praktycznie niemożliwy. Ci, którzy nie zdążyli, przygotowują się do obrony. W ich głosie słychać strach i niepewność. Ale chęć do walki jest ogromna.
- Jest taka pani sąsiadka. Ona jest pracownikiem medycznym, ale wczoraj otrzymała informację, że też ją powołują do wojska, to od razu przebrała się w wojskowe [ubranie - przyp. red.] - powiedział ksiądz Wiaczesław Gryniewicz, dyrektor Caritas Spes na Ukrainę.
Ludzie są gotowi do obrony, bo wiedzą, że nie ma już innego wyjścia. - (Jak - red.) w Rosji zobaczą, że nikt tutaj z naszej ludności, z przedstawicieli narodowości ukraińskiej nie czekał na Rosjan, to taktyka może się zmienić. (...) Zacznie się taki atak na cywilów. Rozumiemy to i przygotowujemy się do tego - mówił Ołeh Bilecki.
Źródło: TVN24