By wedrzeć się do fazy pucharowej turnieju, Irlandczycy musieli ten mecz wygrać. I od pierwszego gwizdka na Stade Pierre-Mauroy w Lille robili, co w ich mocy, by wepchnąć Włochom choć jednego gola. Udało się dopiero w 85. minucie. Zostają, walczą dalej.
Włosi - jako jedyny w grupie E - byli pewni awansu. Byli nawet pewni pierwszego miejsca, bo w dorobku mieli już sześć punktów. Trener Antoni Conte mógł wystawić rezerwy i zapowiadał, że to zrobi. - Chcę dać szansę tym, którzy pracą na treningach na nią zasłużyli - stwierdził. Jak zapowiadał, tak zrobił. Irlandia w dwóch wcześniejszych spotkaniach zapracowała tylko na jeden punkt i w grupie zajmowała ostatnią lokatę. Wcześniej zremisowała ze Szwecją i 0:3 została odprawiona przez Belgię. Proste, dla nich był to mecz o wszystko.
Włosi zepchnięci do obrony
I zawodnicy Martina O'Neilla starali się bardzo, energia ich rozpierała. W 9. minucie bardzo mocno uderzył z dystansu Jeff Hendrick. Zabrakło niewiele - 10, może 20 cm, piłka jak pocisk przeleciała obok prawego słupka bramki, której strzegł nie wielki Gianluigi Buffon, a 29-letni Salvatore Sirigu z PSG. O'Neill aż podskoczył, kiedy po główce Daryla Murphy’ego Sirigu wyciągnął się jak długi i dał radę przenieść piłkę nad poprzeczką. Irlandczycy atakowali rywali już na ich połowie, nie dawali im swobody i wytchnienia. Wszystkie siły rzucili, by wydrzeć te trzy punkty. Musieli przy tym uważać, nie dać się zaskoczyć kontrą, nie zepsuć wszystkiego w kilka sekund. W pierwszej połowie zepchnęli Włochów do obrony, nękali ich dośrodkowaniami, gola strzelić nie zdołali. Tuż przed gwizdkiem na przerwę Federico Bernardeschi przewrócił w polu karnym Jamesa McCleana, ale rumuński sędzia Ovidiu Hategan uznał, że faulu nie było.
Hoolahan spaprał, Hoolahan dośrodkował
Szybko po przerwie Włosi przypomnieli, że też potrafią atakować, z woleja huknął Simone Zaza. Spudłował, ale było groźnie.
W odpowiedzi Irlandczycy zmusili Sirigu do dużego wysiłku, bramkarz bardzo się zdenerwował na obrońców za ich nonszalancję. Im się nie spieszyło, rywalom wręcz przeciwnie.
W 77. minucie Lorenzo Insigne, który dopiero co wszedł na boisko, trafił w słupek. To mógł być na drużyny O'Neilla nokaut.
W minucie 84. Wes Hoolahan miał piłkę meczową, tak się wtedy wydawało. Po błędzie obrony znalazł się sam na sam z Sirigu. I spaprał tę sytuację. O'Neill był wściekły. Już chwilę potem Hoolahan dośrodkował, błąd tym razem popełnił włoski bramkarz i na 1:0 główkował Robbie Brady.
Irlandia ma trzecie miejsce w grupie. Zostaje w turnieju.
Autor: rk / Źródło: sport.tvn24.pl