Franciszek Smuda odbudował się w Wiśle Kraków po nieudanej przygodzie z reprezentacją Polski i niemieckim SSV Jahn Ratyzbona. Postawa trenera i jego drużyny zadziwia nawet... niedawnych krytyków "Franza". - Odszczekałem to publicznie. Myślałem, że jest wypalony - powiedział w rozmowie z portalem ekstraklasa.tv Andrzej Iwan, były piłkarz Wisły.
Gdy w czerwcu ubiegłego roku Franciszek Smuda podpisywał trzyletni kontrakt z krakowską Wisłą, wielu ekspertów otwarcie krytykowało ten ruch włodarzy klubu. Szkoleniowiec był bowiem świeżo po spadku z 2. Bundesligi z drużyną SSV Jahn Ratyzbona, która pod jego wodzą uciułała raptem sześć punktów w dwunastu meczach. Wcześniej zaś popularny "Franz" zawiódł w roli selekcjonera reprezentacji Polski, z którą nie wyszedł z grupy podczas Euro 2012. Smuda znów czyni cuda Tuż po objęciu Wisły Franciszek Smuda apelował, by efekty jego pracy oceniać dopiero po trzech okienkach transferowych. Szkoleniowiec przyznał, że potrzebuje czasu, by odbudować drużynę, która miała nie tylko problemy kadrowe, ale także problemy ze złapaniem odpowiedniej formy. Okazało się jednak, że "Franz" wciąż potrafi czynić cuda. Rundę jesienną bieżącego sezonu "Biała Gwiazda" zakończyła na 3. miejscu, zaś po pierwszej wiosennej kolejce krakowianom udało się wyprzedzić Górnika Zabrze. Mało tego, Franciszek Smuda potrafił odbudować formę piłkarzy, którym mało kto wróżył jeszcze sukcesy. Pod okiem "Franza" na wyżyny wznieśli się między innymi Łukasz Garguła czy Paweł Brożek. Krytycy chylą czoła Postawa "Białej Gwiazdy" pod wodzą Smudy sprawiła, że zdanie o nim zmienili nawet ci, którzy jeszcze niedawno go krytykowali. Andrzej Iwan, były piłkarz Wisły, przyznał w rozmowie z portalem ekstraklasa.tv, że nie spodziewał się, iż Franciszek Smuda może jeszcze tak pozytywnie zaskoczyć. - Odszczekałem to publicznie. Myślałem, że jest wypalony jako trener po tym, jak reprezentację prowadził, że będzie odcinał kupony od sławy i tego, co listonosz przyniesie. Ale jedno trzeba mu oddać: ma pasję jednak i zaraża pasją zawodników - powiedział Iwan.
Autor: Robert Iwanek, ekstraklasa.tv