Po półfinałowej klęsce z Niemcami, w sobotnim meczu o honor ekipa Canarinhos poległa 0:3 z Holandią. Ci którzy domagali się dymisji Luiza Felipe Scolariego, musieli obejść się smakiem. - Nie zamierzam z wami dyskutować na temat mojej przyszłości - rzucił w stronę dziennikarzy szkoleniowiec. Dodał, że jego losy są w rękach prezydenta federacji i nie omieszkał wspomnieć o...swoich sukcesach.
Miał być triumf i wielki pokaz siły na własnej ziemi, skończyło się na przyjęciu srogiej lekcji futbolu od europejskich drużyn. Reprezentacja Brazylii mundial zakończyła poza podium.
W Kraju Kawy nikt nie ma wątpliwości - głównym winowajcą beznadziejnej postawy Brazylijczyków w kluczowych meczach był selekcjoner Luiz Felipe Scolari. Kibice domagają się jego głowy, tymczasem szkoleniowiec sprawia wrażenie człowieka, który nie zamierza na swoje braki brać całkowitej odpowiedzialności za brak sukcesu Canarinhos.
Prezydent zadecyduje
- Końcówka turnieju nie była dobra w naszym wykonaniu, ale zajęliśmy czwarte miejsce i musimy za to pochwalić naszych zawodników. Mecz z Holendrami był bardzo wyrównany. Przeciwnik przełamał nas dzięki szybko strzelonej bramce - powiedział Scolari.
Formalnie jego kontrakt z brazylijską federacją (CBF) wygasa z końcem mistrzostw. Niedawno pojawiły się jednak sugestie, że najważniejsza osoba w brazylijskiej piłce - prezydent CBF Jose Maria Marin - będzie starał się przekonać Scolariego do pozostania na stanowisku do końca roku, zanim nie zostanie wyłoniony jego następca.
Taktyka Mourinho
- Decyzja należy do prezydenta. Spiszemy raport, złożymy go na jego ręce, a on postanowi, co należy zrobić. Nie zamierzam z wami dyskutować na temat mojej przyszłości - rzucił w stronę dziennikarzy Scolari.
65-letni trener przyjął taktykę Portugalczyka Jose Mourinho. Będący pod obstrzałem krytyki Portugalczyk rok temu, tuż przed rozstaniem z Realem, na jednej z konferencji wyliczał sukcesy, które udało mu się osiągnąć z Królewskimi. - Byłem na trzech mundialach, dwóch z Brazylią, jednym z Portugalią. Za każdym razem moje drużyny docierały do półfinałów - mówił Scolari.
Dokładnie dwanaście lat temu, szkoleniowiec świętował z Canarinhos mistrzostwo świata. Przez ostatni tydzień zapracował na to, aby spora część fanów o tamtym sukcesie zapomniała. "Felipao, dziękuję za 2002 rok. Teraz mam nadzieję, że już nigdy ciebie nie zobaczę" - taką wiadomość przekazał mu na transparencie jeden z kibiców.
Autor: TG / Źródło: sport.tvn24.pl