Katarzyna Solus-Miśkowicz nie wystartuje na igrzyskach w Rio. Dwa dni przed zaplanowanym startem polska kolarka górska doznała na treningu koszmarnej kontuzji i musi przejść operację. Zawodniczka złamała obojczyk, ale gdyby nie kask wszystko mogłoby skończyć się dla niej znacznie gorzej.
Solus-Miśkowicz przewróciła się tak niefortunnie, że musiała zostać przewieziona do szpitala. Tam okazało się, że złamała obojczyk z przemieszeniem.
"Jest mi wstyd"
28-latka, dla której start w Rio miał być olimpijskim debiutem, jest załamana. "No cóż... jednak nie będę mogła nazywać się olimpijką. Złość? Nie...raczej smutek, wstyd, płacz... bo jest mi wstyd. Tyle przygotowań, tyle ludzi którzy mi pomagali abym się tutaj znalazła" - napisała na Facebooku.
Zawodniczka z Zakopanego miała reprezentować nas w zawodach cross-country. Olimpijska trasa jej nie odpowiadała. Polka zapewniła, że podczas treningu starała się jechać ostrożnie. "Trasa jest taka jakich nie lubię. Kamienie... w tym roku praktycznie cały sezon bez gleby,więc jak spadać to z wysoka. Jestem mamą więc jeżdżę trochę inaczej. Wiem ze muszę na siebie uważać. Dlatego nie lubię kamieni, bo upadając można się poważnie uszkodzić.
I tak miała szczęście
Polka ma szczęście w nieszczęściu. Bolesna kontuzja wprawdzie eliminuje ją ze startu, ale wypadek mógł skończyć się dla niej ogromną tragedią. "Niestety ja źle wylądowałam po skoku z kamienia i uderzyłam cała prawą stroną. Kask ochronił głowę, ale niestety złamałam obojczyk z przemieszczeniem. Jutro czeka mnie operacja" - wyjaśniła.
Pod nieobecność Miśkowicz jedyną polską zawodniczką, która pojedzie w cross country będzie srebrna medalistka z Pekinu Maja Włoszczowska.
Autor: TG, iwan / Źródło: sport.tvn24.pl