Wtorek, 23 sierpnia Nikt nie usłyszał wołania o pomoc, gdy 17-letnia Dominika uciekła od rodziców. Nie zareagowali urzędnicy miejskiej pomocy społecznej, choć wiedzieli, że dziewczyna najpierw zamieszkała ze starszym mężczyzną, a gdy ten trafił do więzienia, błąkała się po przypadkowych mieszkaniach. Do czasu, gdy w jednym z nich doszło do tragedii. Dominika została oblana rozpuszczalnikiem i podpalona.
To nie był wypadek. 17-letnia Dominika została z premedytacją zaatakowana. Najpierw oblana rozpuszczalnikiem, a potem podpalona. Ma poparzenia 2 i 3 stopnia twarzy i klatki piersiowej.
- Wszędzie miała płomienie, skóra jej zaczęła wisieć. Szybko ja zabrali - mówi Marlena, siostra poszkodowanej.
Ucieczka z domu
Wszystko wydarzyło się w mieszkaniu siostry Dominiki podczas towarzyskiego spotkania. W środowisku, które nie ma najlepszej opinii. - Awantury, picie... sodoma i gomora się tu działa - mówi Wiesława Lang, sąsiadka.
Gdy Dominika przyszła odwiedzić siostrę, imprezowało tam kilka innych osób. Wśród nich napastnik, 17-letni Łukasz. Do tej pory nie wiadomo, dlaczego zaatakował. - Normalnie siedzieliśmy, gadaliśmy wszystko było ok. Potem ja siedziałam na tapczanie w pokoju. I nagle wpadł ten Łukasz... z rozpuszczalnikiem, podpalił mnie. Ja się kulałam po pokoju - opowiada poszkodowana dziewczyna.
Dominika ewidentnie znalazła się w złym miejscu o złej porze. Ale to nie przypadek. Jak ustalili reporterzy "Prosto z Polski", dziewczyna kilka miesięcy temu uciekła z domu. Rodzice jej nie szukali. Najpierw zamieszkała ze starszym od siebie mężczyzną. Ale gdy ten trafił do więzienia, tułała się po obcych mieszkaniach.
"Nie wolno nam ingerować"
O wszystkim wiedział lub powinien wiedzieć Ośrodek Pomocy Społecznej. Tuż po ucieczce niepełnoletnia Dominika zgłosiła się tu informując, że nie wraca do domu. Na nikim nie zrobiło to jednak wrażenia. - Powiedziała tylko, że zamieszka razem ze swoim znajomym, przyjacielem i że czuje się już na tyle dorosła, żeby odejść od rodziców - mówi Alina Pałubicka-Grzegorek, zastępca kierownika MGOPS w Nakle nad Notecią. I dodaje, że nikt nie przypuszczał, że dziewczyna błąkała się po przypadkowych mieszkaniach.
- Ona miała gdzie mieszkać. Powiedziała, że chce przebywać z tym panem... podała imię i nazwisko. Nam nie wolno w to ingerować - powtarza Joanna Spandowska, pracownik MGOPS w Nakle n. Notecią.
Dominika najbliższe dwa tygodnie spędzi w szpitalu w Nakle. Potem niezbędne będą zabiegi na specjalistycznym oddziale jednego ze szpitali w Bydgoszczy. Zmiany wywołane oparzeniami mogą być nieodwracalne. - Nie wiem, jak będę wyglądała. Nie wiem, jaką będę miała twarz - mówi Dominika.
"Był pod wpływem alkoholu"
Napastnik trafił do aresztu. Był przesłuchiwany. Policja ustala dokładne okoliczności zdarzenia. - Sam dobrowolnie by tego nie zrobił. Po prostu był pod wpływem alkoholu, narkotyków. Kolega go jeszcze zaczął buntować i tyle... po prostu - przekonuje Edyta Faniek, matka sprawcy.
Za spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu 17-latkowi grozi od 2 do 12 lat więzienia.