Wtorek, 24 sierpnia Trzymiesięczna Pipi nie ma prawego ucha i końcówki ogona. Ktoś obciął je nożyczkami. Pokiereszowana suczka, nad którą ktoś brutalnie się znęcał, trafiła do schroniska w Rudzie Śląskiej. Ledwo żyjącego szczeniaka znalazł przypadkowy mieszkaniec Rudy w pobliżu ogródków działkowych.
Lato to tradycyjny już okres porzucania psów. Tegoroczne lato to jednak niestety również wyjątkowy sezon okrucieństwa wobec zwierząt. Niedawno informowaliśmy o Hektorze, który dwa dni walczył o życie, po tym jak wyłowiono go z rzeki z przywiązanym do szyi głazem. Pisaliśmy też o Bąblu, którego ktoś wyrzucił z pędzącego auta. Teraz trzymiesięczna suczka Pipi, którą ktoś doświadczał... nożyczkami.
Suczka ma obcięte prawe ucho. Najprawdopodobniej właśnie nożyczkami, bo tkanka jest postrzępiona, a rana ropieje. Jej głowa i grzbiet są oskalpowane. Ciało Pipi pokrywają rany, też najprawdopodobniej zrobione nożyczkami. Obcięty jest też kawałek ogona. To wszystko sprawia pieskowi ogromny ból.
Szczeniaka znalazł przypadkowy przechodzień przy ogródkach działkowych w Rudzie Śląskiej. Zabrał pieska do szpitala.
- To trzeba być psychopatą, żeby zrobić coś takiego psiakowi, który ma niespełna trzy miesiące - mówi Szymon Juda ze Społecznego Schroniska dla Zwierząt TOZ "Fauna". - Człowiek wydaje mi się najgorszą z istot, jakie żyją. To jest obraz kata. Inaczej tego nie można nazwać - dodaje Justyna Walda z tej samej placówki.
Oszpecona do końca życia
Mała Pipi do końca życia będzie oszpecona, bo ucięte ucho i ogon nie odrosną. Ale jest duża szansa, że jeszcze zaufa człowiekowi. Na razie jest bardzo wystraszona, boi się ludzi. Musi minąć dużo czasu, zanim wszystkie rany się zagoją. Na razie Pipi wymaga częstego przemywania ran i podawania antybiotyku. Suczka powinna dojść jednak do siebie.
Teraz, podobnie jak inne psy z rudzkiego schroniska, czeka na adopcję. Jak mówią pracownicy, w całej placówce jest około 400 psów. Chętnych do adopcji jest wielu, ale nie wszystkie decyzje o przygarnięciu czworonoga są dokładnie przemyślane. Dlatego część psów po kilku tygodniach trafia znów do schroniska.
Opiekunowie szukają jednak domu dla Pipi. Takiego, w którym będzie mogła w spokoju dojść do siebie i takiego, który zaakceptuje suczkę taką, jaką jest. - Jest miła, bardzo kontaktowa, na pewno sprawi wiele radości - mówią pracownicy schroniska.