Na nich można liczyć. Polscy skoczkowie na trzecim miejscu w konkursie drużynowym, choć niewiele zabrakło do srebra. Mamy drugi medal na igrzyskach w Pjongczangu.
Przed poniedziałkiem wiadomo było jedno - złoto dla Norwegów. Oni w tym sezonie skaczą z niesamowitą regularnością, równo i daleko.
Polacy mieli bić się z Niemcami o srebro. W grze o medal widziano jeszcze Austriaków i Słoweńców.
Co do pierwszego miejsca, eksperci się nie mylili. Wikingowie prowadzili od pierwszego skoku. Tande, Stjernen, Forfang i Johansson byli poza zasięgiem.
Skakanie Orłów zaczął Maciej Kot. Jego 129,5 m dało nam czwarte miejsce, o pół metra lepiej było dzięki Stefanowi Huli. Jego próba dała nam trzecie miejsce, Polacy przeskoczyli Austriaków. Byli za Norwegami i Niemcami.
Tak blisko srebra
Ale trener Stefan Horngacher w swojej talii miał jeszcze dwa asy. Dawid Kubacki odpalił rakietę - 138,5 m. Kamil Stoch poszybował jeszcze dalej - 139 m. Polacy tracili tylko trzy punkty do usadowionych na drugim miejscu Niemców. Co za emocje!
Za chwilę było jeszcze lepiej. Kot i Hula poprawili się o kilka metrów, w końcu udało się przeskoczyć Niemców. O 0,9 pkt, ale zawsze! Polacy byli od nich lepsi.
Kubacki nie zawiódł. Dawid dał 135,5 m i mieliśmy zaledwie 0,6 pkt nad Niemcami. Wszystko było w nogach i głowie Stocha. Skoczył tyle samo co Niemiec Andreas Wellinger (134,5), ale to nie wystarczyło do drugiego miejsca. Komputery przeliczały, chwilę to trwało i za chwilę to Niemcy skakali z radości. Nasi zawodnicy na tablicę z wynikami patrzyli zawiedzeni. Do srebra zabrakło 3,3 pkt. Tak niewiele, jakieś 1,5 metra.
Mamy brązowy medal. To drugi krążek Polaków w Pjongczangu, historyczny, bo pierwszy na igrzyskach w konkursie drużynowym. Dziękujemy!
Mistrzami Norwegowie.
Autor: twis / Źródło: sport.tvn24.pl