Najlepszym nie zagroził, ale Kamil Bury był bardzo zadowolony ze swojego występu w narciarskim sprincie. - Tym wynikiem przerosłem samego siebie - cieszył się z 30. miejsca Polak.
Bury to olimpijski debiutant. O tym, że pojedzie do Pjongczangu, dowiedział się w ostatniej chwili, dzięki przyznaniu dodatkowego miejsca. Pojechał i wypadł nadspodziewanie dobrze. We wtorek mistrz Polski w sprincie stylem klasycznym przebrnął eliminacje. W ćwierćfinale było już gorzej. W swoim biegu Kamil wyraźnie odstawał od reszty, zajął ostatnie miejsce, a ostatecznie sklasyfikowano go na 30. pozycji.
Kowalczyk pochwaliła
Narciarz z Istebnej z olimpijskiego debiutu i tak jest zadowolony. - Przerosłem samego siebie tym wynikiem. Myślę, że niejedną osobę zaskoczyłem, niejedną ucieszyłem. Na więcej zabrakło mi sił. Na pewno chciałem udowodnić, że nie przyjechałem tu po nic, tylko walczyć z najlepszymi. To niesamowite przeżycie, szczególnie dla debiutanta - cieszył się na koniec. 22-latek ma za sobą dopiero dwa starty w Pucharze Świata, w sprintach techniką dowolną. Rok temu w estońskiej miejscowości Otepaeae zajął 69. miejsce, a w grudniu w Davos 76. "Klasyk" jest jego mocniejszą stroną. Kiedy wchodził do strefy mieszanej, na pytania dziennikarzy odpowiadała Justyna Kowalczyk. - Przyszła nowa gwiazda biegów narciarskich - przedstawiła młodszego kolegę dwukrotna mistrzyni olimpijska.
Zwyciężył Johannes Hoesflot Klaebo. Norweg, który od początku sezonu Pucharu Świata dominował, powetował sobie niepowodzenie w biegu łączonym. W niedzielę zajął 11. miejsce, nie dając rady... koalicji kolegów z kadry, którzy od początku współpracowali, aby zgubić słynącego ze świetnych finiszów rodaka. We wtorek 21-latek wygrał wyraźnie. Drugi był Włoch Federico Pellegrino, a trzeci występujący pod olimpijską flagą Rosjanin Aleksander Bołszunow. W eliminacjach odpadł drugi z Polaków Maciej Staręga. Został sklasyfikowany na 39. pozycji.
Autor: twis / Źródło: PAP