Koszykarze Stanów Zjednoczonych po raz pierwszy trafili na poważny opór na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro. Postawili im się Australijczycy, którzy niemal do końca meczu toczyli z Amerykanami wyrównany pojedynek, przegrywając 88:98.
Gwiazdy NBA z ekipy Mike'a Krzyzewskiego w pierwszych meczach turnieju olimpijskiego zdemolowały Chiny 119:62 i Wenezuelę 113:69. Przed spotkaniem z Australią wiedziały jednak, że tym razem nie będzie tak łatwo. Australijczycy w poprzednich grach pozostawili w pokonanym polu takie ekipy, jak Francja i Serbia. Szybko okazało się, że nie był to przypadek.
Carmelo uratował im skórę
Aussies wyszli na mecz z USA bez kompleksów. Mają w swoim składzie kilku zawodników grających w NBA, jak np. Andrew Boguta, Matthew Dellavedovę i Patty'ego Millsa. Liderzy ekipy szybko pokazali, że nie zamierzają brać autografów od renomowanych rywali. W pewnym momencie wyszli na spore prowadzenie (25:17), które utrzymali do połowy meczu (54:49). Dellavedova imponował asystami, Bogut i Mills trafiali z wysoką skutecznością. W szatni Amerykanie musieli powiedzieć sobie kilka mocnych słów. Przed porażką uchronił ich Carmelo Anthony. Lider kadry i New York Knicks rzucił 31 punktów (14 w czwartej kwarcie), trafiając dziewięć razy za trzy.
Pod koniec meczu było też widać, że Australijczycy opadli z sił. Ostatecznie ulegli faworytom 88:98. Ich kibice mogli jednak być dumni. Już dawno nikt tak nie postraszył Amerykanów. Australia - USA 88:98 (29:29, 25:20, 13:21, 21:28)
Autor: dasz/twis / Źródło: sport.tvn24.pl