- Musimy się zastanowić, czy ciężary w Polsce będą, czy nie. Będziemy wyciągać surowe konsekwencje - zapowiedział wiceminister sportu Jarosław Stawiarski. To efekt dopingowych wpadek w polskich sztangistów.
Podczas igrzysk w Rio de Janeiro ogłoszono pozytywny wynik badania dopingowego u Tomasza Zielińskiego. Podejrzany o stosowanie zabronionych substancji jest również jego brat Adrian, który w Brazylii broni tytułu olimpijskiego sprzed czterech lat. Jakby tego było mało, na dopingu wpadł rezerwowy sztangista reprezentacji Krzysztof Szramiak. Nad Polskim Związkiem Podnoszenia Ciężarów unoszą się czarne chmury. Do dymisji podał się prezes Szymon Kołecki, a w związku od wtorku trwa kontrola. - Po tej kontroli podejmiemy decyzje - zapowiedział wiceminister sportu.
"Sytuacja patologiczna"
Stawiarski nie ukrywał, że kilka scenariuszy jest już nakreślonych w ministerstwie. - Będziemy prawdopodobnie wnioskować o komisarza w związku. Będziemy też się zastanawiać nad dotacją w przyszłym roku, bo sytuacja patologiczna nie może trwać - stwierdził. Dodał, że związek, tak samo jak przyłapani zawodnicy, może spodziewać się surowych konsekwencji. - My musimy w ogóle zastanowić się nad przyszłością Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów - przyznał wiceminister. Pierwsze decyzje mają zapaść po kontroli. - Będą jednoznaczne. Będziemy karać, bo oszustów trzeba karać. Dajcie nam dwa tygodnie - poprosił o cierpliwość. W organizmie Tomasza Zielińskiego wykryto wysokie stężenie nandrolonu (prawie pięć razy przekraczającym normę). To specyfik odpowiedzialny m.in. za zwiększenie masy mięśniowej.
Autor: twis / Źródło: sport.tvn24.pl