Całe Miami wstrzymało oddech. Kibice wicemistrzów NBA są mocno zaniepokojeni, bo LeBron James skorzystał z opcji zapisanej w swoim kontrakcie, odstąpił od dotychczasowej umowy i został wolnym agentem. Czy to oznacza, że uwolni się od klubu z Florydy? Niekoniecznie.
Taką informację szefom Heat przekazał agent koszykarza Rich Paul. Odstąpienie od umowy oznacza, że LeBron James nie wypełni aktualnego kontraktu, który wygasa za dwa lata i od 1 lipca zostanie tzw. wolnym agentem. W najbliższym sezonie miał zarobić 20,5 mln dolarów, a w kolejnym 1,5 mln więcej. Mając taki status może spodziewać się oferty nowej umowy od każdego z 30 klubów ligi. Paradoksalnie, także od dotychczasowego pracodawcy.
Będzie Wielka Czwórka?
I to wydaje się najbardziej prawdopodobny scenariusz. Za oceanem spekuluje się bowiem, że ruch koszykarza jest związany z chęcią obniżenia płacy i dzięki temu zwiększeniu argumentów w ręku przy walce o kolejnego gracza wielkiego formatu. A wszystko po to, żeby Miami stało się Wielką Czwórką (na razie to może i wielka, ale "tylko" trójka, jak się mówi o Heat z powodu posiadania w swoich szeregach właśnie trzech gwiazdorów: Jamesa, Dwyane'a Wade'a i Chrisa Bosha) i wróciło na tron po roku przerwy. Na podobny ruch dzień wcześniej zdecydował się Carmelo Anthony z New York Knicks. Ponoć dla klubu z Florydy to numer jeden z transferowych celów na nowy sezon.
Autor: twis / Źródło: sport.tvn24.pl