10 medali Polaków na igrzyskach - dużo czy mało? Jan Tomaszewski jak zwykle ma kategoryczny pogląd: - Jeśli to byłoby na 50 sportowców, nie miałbym nic przeciwko. Ale na 218? Na Boga, szanujmy się - apeluje poseł PiS i jako przykład braku szacunku do samych siebie wskazuje Pawła Wojciechowkiego, naszego tyczkarza.
Cezary Kucharki, przed kilkoma laty piłkarz a dziś menedżer piłkarski i poseł PO, przyznaje, że każdy z byłych sportowców zasiadających w sejmowej komisji sportu - jak on - "jest ciekawy jaką diagnozę tej rozczarowującej postawy naszych reprezentantów na igrzyskach postawi minister sportu". - Myślę, że będzie dużo ciekawych dyskusji - stwierdził w "Tak jest".
Pieniądze nie biegają
Ale zdaniem Kucharskiego stawianie diagnozy to jedno a wynik sportowy to drugie. - Największą odpowiedzialność za wyniki ponoszą sami sportowcy. Trudno winić działaczy za ich nieuczciwość sportowców - zaznacza. Jako przykład nie do końca uczciwej postawy wskazuje naszą kajakarską czwórkę podwójną, która jeszcze kilka miesięcy przed igrzyskami miała ponoć dużą nadwagę.
Kucharski w podejściu samych sportowców a nie w wysokości nakładów pieniężnych na ich przygotowania upatruje sedno problemu. - Pieniądze w sporcie, mówienie o nich, jest przesadzone. Nie sądzę, że gdybyśmy wydali 10 razy więcej na przygotowania, to zdobylibyśmy 20 więcej medali. Według mnie nie ma to żadnego związku. Tu najwięcej zależy od samych sportowców - podkreśla.
"Szanujmy się"
Nieco inny pogląd w tej kwestii ma Jan Tomaszewski, poseł PiS i były bramkarz. Według niego odpowiedzialność za wynik sportowy polskich reprezentantów nie spada na minister sportu, ale na działaczy PKOl owszem. - To jest towarzystwo wzajemnej adoracji (...). Nie miałbym nic przeciwko tym 10 medalom i miejscom od czwartego do ósmego gdyby nasza ekipa liczyła powiedzmy 100 sportowców. (...) Na Boga, szanujmy się - apeluje parlamentarzysta.
Jak zaznacza, najlepiej byłoby jednak gdyby polska ekipa w Londynie była jeszcze skromniejsza i składała się z 50 olimpijczyków. Taki scenariusz jest jednak zdaniem Tomaszewskiego niemożliwy, bo reprezentanci poszczególnych związków sportowych w PKOl faworyzują swoich zawodników i swoje dyscypliny. - Danie dzikiej karty Pawłowi Wojciechowskiemu (nie zaliczył w eliminacjach skoku o tyczce żadnej wysokości - red.), który skompromitował nie tylko siebie, ale nasz naród nie skacząc 5,35, (...) świadczy o tym, że selekcja musi być inna - zauważa Tomaszewski.
Pozytywnie - negatywnie
Nie do końca z taką argumentacją zgadza się Kucharski. Wojciechowski to wciąż aktualny mistrz świata w skoku o tyczce. - Może trzeba było mu pomóc? - zastanawia się poseł PO. Z "jasnych stron" igrzysk i polskich akcentów na nich Kucharski zwraca uwagę na postawę naszego złotego sztangisty Adriana Zielińskiego. - Więcej spodziewałem się natomiast po pływakach, oni przyzwyczaili nas do medali. A tu osiemnaścioro pływaków i zero medali - dodaje dla przeciwwagi.
- Mnie pozytywnie zaskoczyli wszyscy ci, którzy zdobyli medale. To się liczy. Negatywnie? Otylia Jędrzejczak. (...) Ja powtarzam, że lepiej skończyć dzień za wcześnie, niż dzień za późno. No i szermierze. Szlachectwo zobowiązuje: powinniśmy się szanować, powinniśmy wysyłać zawodników, którzy będą się liczyli przynajmniej w "ósemce" - wskazuje z kolei Tomaszewski.
Autor: ŁOs / Źródło: tvn24.pl