- Gdy przed meczem z Niemcami witałem się z ludźmi UEFA, niemal każdy szeptał mi do ucha: Zibi, dobrze by było, gdybyście ich popchnęli. Wszyscy byli za nami, wierzyli, że możemy wygrać i nie było to tylko życzenie - zdradził w rozmowie z Łączy nas piłka prezes PZPN Zbigniew Boniek.
W dwóch meczach Euro wywalczyliśmy cztery punkty. Zajmujemy drugiej miejsce, ale przed meczem z Ukrainą wciąż mamy szanse na zajęcie pierwszego miejsca. - Jesteśmy zadowoleni z tego, co do tej pory zrobiliśmy, ale wiemy,że możemy zrobić dużo więcej. Wiemy, że wymagania rosną, wiemy w Polsce panuje euforia. Chcemy, aby sen kibiców trwał jak najdłużej. Nic wielkiego jeszcze nie zrobiliśmy. Plan minimum był taki, żeby wyjść z grupy i jesteśmy tego blisko - analizował chłodno Boniek.
Ukraina się przeliczyła
Prezes PZPN oglądał z trybun oba mecze Polaków. Ten, kto widział go na stadionach w Nicei i Paryżu dokładnie wie, że to starcie z Wyspiarzami kosztowało go więcej nerwów.
Boniek już dawno podkreślał, że to będzie najważniejsze spotkanie turnieju. - Większe ciary były przed Irlandią. Po meczu wszyscy zastanawiali się, czy Irlandczycy byli tak słabi czy może my byliśmy tak perfekcyjnie przygotowani. Druga kolejka [Irlandczycy pokonali 2:0 Ukrainę - przyp. red] pokazała, że jednak chodziło na nasze przygotowanie. Okazało się, że ta Irlandia potrafi grać inteligentnie - mówił.
Jego zdaniem nasi najbliżsi rywale popełnili jeden podstawowy błąd. - Przez ostatnie pół roku mówili tylko o trzecim spotkaniu z Polską, że będzie ono najważniejsze. Teraz okazało się, że będzie dla nich tylko meczem o honor - zauważył.
Szeptali do ucha
Boniek wspomniał też o miłych chwilach, jakie przeżył na Stad de France przed potyczką z Niemcami. - Gdy witałem się z ludźmi UEFA, niemal każdy szeptał mi do ucha: "Zibi, dobrze by było, gdybyście ich popchnęli". Wszyscy byli za nami, wierzyli, że możemy wygrać i nie było to tylko życzenie - przyznał Boniek.
Autor: TG / Źródło: sport.tvn24.pl