Miami Heat po raz trzeci z rzędu zagrają w finale NBA. Koszykarze z Florydy rozbili słynącą z żelaznej obrony Indianę Pacers 99:76. Lider Miami Heat - LeBron James zdobył 32 punkty.
99 Miami Heat 76 Indiana Pacers
Siódmy mecz finału Konferencji Wschodniej NBA lepiej rozpoczęli gracze z Indianapolis, którzy po pierwszej kwarcie prowadzili 21:19. Później na parkiecie w AmericanArlines Arena w Miami rządzili już gracze gospodarzy. Heat włączyli drugi bieg, odrobili straty i z każdą minutą powiększali swoją przewagę. W drugiej kwarcie rozbili Pacers 33:16, a pod koniec trzeciej ich przewaga wynosiła 21 punktów.
Zadecydowało podwajanie
Kluczem do zwycięstwa, oprócz doskonałej gry gwiazdorów Heat - LeBrona Jamesa oraz Dwyane'a Wade'a, okazała się skuteczna i twarda gra w obronie, oraz podwajanie Roya Hibberta. Według legendy NBA Charlesa Barkleya, właśnie ten element zdecydował o triumfie Heat. - Trener Miami Erik Spoelstra wykonał doskonałą robotę. Przy Hibbercie cały czas było kilku graczy z Florydy - powiedział "sir Charles". Spotkanie między Heat i Pacers poprzedziła informacja o zakończeniu karier przez dwóch legendarnych zawodników NBA: Jasona Kidda oraz Granta Hilla W wielkim finale ligi NBA Heat zmierzą się z San Antonio Spurs. Pierwsze spotkanie odbędzie się w czwartek w Miami.
Najlepsi gracze: Heat: LeBron James (nasz MVP) - 32 pkt., 8 zb. Pacers: Roy Hibbert - 18 pkt., 8 zb., 5 as.
Autor: adsz/k / Źródło: sport.tvn24.pl