- Punkt wywalczony z takim zespołem jak Rosja wiele znaczy. Pokazuje, że stać nas na rywalizację z najlepszymi - ocenił strzelec gola dla polskiej reprezentacji i jej kapitan Jakub Błaszczykowski.
Błaszczykowski wyrównał w 57. minucie po świetnym strzale swoją gorszą, lewą nogą, która do tej pory bardziej służyła mu do podpierania, a nie strzelania.
- Może tylko wydawało się, że ta noga jest słabsza, a może ja za rzadko podejmowałem ryzyko strzelania nią - zaśmiał się, gdy na pomeczowej konferencji prasowej pytano się go o strzał z drugiej połowy.
Finał z Czechami To było jego 10. trafienie w reprezentacyjnej koszulce. Na wagę remisu, który przedłuża nasze szanse na wyjście z grupy. W następnym meczu z Czechami musimy wygrać, jeśli chcemy awansować do ćwierćfinału. - Zostawiliśmy dziś na boisku sporo zdrowia. W 90, a może nawet w 100 procentach zrealizowaliśmy założenia taktyczne trenera. Teraz mamy trzy dni odpoczynku i finał z Czechami. Mecz we Wrocławiu będzie miał dla nas właśnie takie znaczenie - nie ukrywa nasz kapitan. Jak przyznał, mimo niekorzystnego wyniku do przerwy (0:1), w szatni nikt nie załamywał rąk i nie spuszczał głowy. - Mieliśmy świadomość, że Rosjanie w pierwszej połowie zagrozili nam tylko po stałym fragmencie gry, przy którym zresztą nie zachowaliśmy się tak, jak powinniśmy. Ale reakcja drużyny była pozytywna. Wyszliśmy po przerwie na boisko z wiarą, że możemy odrobić straty - podkreślił.
Widział kolektyw Zawodnik Borussii Dortmund liczy, że dzięki pokazanemu z Rosją charakterowi upragniony cel uda się osiągnąć. - Udowodniliśmy, że jesteśmy drużyną, co wcześniej czasem nie miało miejsca, że tworzymy fajny kolektyw. Mamy zgraną ekipę i mam nadzieję, że to zaprowadzi nas do ćwierćfinału - stwierdził. Na koniec dodał: - Jeśli zagramy tak, jak dziś, a kibice we Wrocławiu stworzą atmosferę podobną do tej na Stadionie Narodowym, to stać nas na awans.
Zdarte gardło Szczęsnego
Poczynania kolegów z wysokości trybun oglądał Wojciech Szczęsny, który musiał odpokutować karę za czerwoną kartkę otrzymaną w meczu z Grecją.
- Siedząc na trybunach strasznie przeżywałem to spotkanie. Denerwowałem się bardziej niż na boisku. Jak gram, podchodzę do meczu bez emocji, a dziś mam zdarty głos - powiedział po meczu młody bramkarz.
Szczęsny pochwalił swojego zmiennika Przemysława Tytonia. - Przemek zagrał bardzo dobrze, zresztą cała defensywa nie popełniła tak naprawdę żadnego błędu.
Zaznaczył, że nie jest obiektywny, ale był chyba najbardziej zagorzałym kibicem na stadionie. - Graliśmy bardzo inteligentnie, byliśmy groźni z przodu i szkoda, że udało nam się strzelić tylko jedną bramkę. Wydaje mi się, że zasłużyliśmy na więcej. Z tego remisu można być zadowolonym, bo wszystko jest w naszych rękach. Liczę, że zagram z Czechami, ale to nie moja decyzja - przyznał na koniec.
Autor: twis/k / Źródło: PAP