Czy James Rodriguez powinien zagrać w niedzielnym meczu Kolumbii z Polską - takie pytanie zadają sobie media i eksperci w kraju Ameryki Południowej. Po tym spotkaniu jedna z drużyn może stracić szansę na awans do 1/8 finału.
James, który w minionym sezonie występował wraz z Robertem Lewandowskim w Bayernie Monachium, był królem strzelców mundialu przed czterema laty w Brazylii. Nie ulega wątpliwości, że w ostatnich latach był jednym z najważniejszych punktów drużyny selekcjonera Jose Pekermana. Jednak we wtorek, gdy Kolumbia grała z Japonią w "polskiej" grupie H (1:2), 26-letni pomocnik rozpoczął spotkanie na ławce rezerwowych. To efekt urazu mięśniowego, z jakim zmagał się bezpośrednio przed rozpoczęciem rosyjskiego mundialu. Na boisku pojawił się w 59. minucie, zmieniając Juana Fernando Quintero.
James jak rozpuszczone dziecko
"James, jedno z najbardziej rozpuszczonych dzieci Pekermana, znalazł się w oku cyklonu właśnie teraz, kiedy ważą się losy awansu Kolumbii. Pytanie brzmi: czy uzasadnione jest utrzymanie go w składzie, mimo że nie jest w stanie wywiązać się w stu procentach z roli lidera, czy należy wdrożyć inne rozwiązania taktyczne na ten kluczowy mecz z Polską w niedzielę" - zastanawiają się dziennikarze serwisu "Fiebre de Futbol".
Przeprowadzono też ankietę, w której udział wzięło kilkuset internautów. Zdania są podzielone: za wstawieniem Jamesa do wyjściowego składu mimo kontuzji opowiedziało się 46 procent kibiców, przeciwnych było 51 procent; pozostali nie mieli zdania. Uczestnicy ankiety wypowiedzieli się za to niemal jednogłośnie w innej sprawie: zdaniem 91 proc. z nich selekcjoner Pekerman powinien rozpocząć mecz dwoma napastnikami, niezależnie od tego, czy James znajdzie się w składzie. Kibice uważają, że u boku Radamela Falcao powinni wystąpić albo Luis Muriel, albo Miguel Borja. Porażka Kolumbii z Japonią była zaskoczeniem, choć nikt też nie spodziewał się, że już od trzeciej minuty zespół z Ameryki Płd. będzie grał w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Carlosa Sancheza za zagranie piłki ręką w polu karnym. Chwilę później "jedenastkę" wykorzystał Shinji Kagawa. Mimo to Kolumbijczycy zdołali doprowadzić do wyrównania, kiedy bramkarza rywali z rzutu wolnego pokonał Juan Fernando Quintero (39.). Wynik ustalił dopiero w 73. minucie Yuya Osako.
Siedem finałów
Quintero miał być pierwotnie tylko zmiennikiem Jamesa, ale teraz niektórzy kolumbijscy eksperci uważają, że 25-letni pomocnik powinien grać od pierwszej minuty - i to nawet jeśli bardziej znany gwiazdor drugiej linii też znajdzie się w wyjściowym składzie. "Mamy jeszcze dwa mecze, żeby przywrócić wiarę. Na mundialu można rozegrać aż siedem finałów. Przegraliśmy pierwszy, ale szykujemy się na te, które przed nami. Chciałbym poprosić cały naród, żeby nie tracił wiary. Niech potraktuje mecz z Japonią jako przeciwność losu, którą będziemy tylko wspominać w dalszej drodze" - powiedział Quintero, cytowany na stronie internetowej dziennika "El Espectador".
Polaków nie zna
Polacy również przegrali swój pierwszy mecz w Rosji - z Senegalem 1:2. Dla podopiecznych selekcjonera Adama Nawałki niedzielne spotkanie z Kolumbią w Kazaniu też może być ostatnią szansą na utrzymanie się w walce o awans do kolejnej fazy. "Nie widziałem Polaków w akcji i raczej nie znam tych piłkarzy. Musimy koncentrować się bardziej na sobie, na tym, na co nas stać. A wiem, że mamy duży potencjał" - zaznaczył Quintero. Dzień po porażce z Japonią Kolumbijczycy pracowali na nieco zwolnionych obrotach. Pełną sesję treningową odbyli tylko ci piłkarze, którzy nie wystąpili we wtorek, reszta ćwiczyła tylko na siłowni. Po południu wszyscy mieli wolne i spędzili ten czas z rodzinami. W czwartek wracają do regularnych treningów.
Autor: TG / Źródło: sport.tvn24.pl