Agnieszka niechętnie mówi o swoim życiu rodzinnym. Może dlatego, że domowe ognisko tak naprawdę nigdy w jej domu nie zapłonęło. W końcu młodsze rodzeństwo Agnieszki trafiło do domu dziecka. Dzisiaj dziewczyna - jak najczęściej może - odwiedza swoich braci i siostry. A w między czasie marzy... O tym, by najbliższych znów mieć przy sobie, by stworzyć dla nich rodzinę zastępczą. A do tego droga bardzo daleka.
Wiara jest. Pomoc potrzebna
Przede wszystkim Agnieszka, żeby zamieszkać z rodzeństwem, musi znaleźć dla nich miejsce w domu, w którym mieszka. Dzisiaj tego miejsca nie ma. Chata się rozpada - wymaga natychmiastowego remontu, doprowadzenia wody. Agnieszka liczy więc na pomoc, bo w pojedynkę nie da rady. Pierwsze ciche deklaracje już są, ale pod warunkiem, że najpierw będzie pozytywna decyzja sądu.
- Jeżeli sąd da ten kredyt zaufania Agnieszce i stanie się ona "rodziną zastępczą" dla swojego rodzeństwa, to będziemy w stanie pomóc - mówi Halina Chabowska–Pędrak, kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Markusach. Tyle, że o pozytywną decyzję sądu może być ciężko, jeśli nie będzie miał on pewności, że rodzeństwo Agnieszki trafi pod dach, który nie przecieka.
- Jeżeli człowiek podchodzi do takich wyzwań, to znaczy, że się rozwija. Jeżeli (Agnieszka) nie zaryzykuje, to nie dowie się, czy jej się uda - dodaje Krystyna Szulc, pedagog. Agnieszka wierzy, że się uda. - Dorosła byłam od zawsze - powtarza.