Myśl o pierwszym w historii klubu finale konferencji chyba musiała spętać nogi koszykarzom Los Angeles Clippers, bo w Teksasie zaprzepaścili szansę na postawienie kropki nad "i". W piątym meczu serii przegrali wyraźnie Rakietom, które wreszcie do lotu poderwał James Harden.
Mecz w Houston miał zupełnie inne oblicze od poprzednich potyczek. Dwie ostatnie skończyły się demolkami, Kalifornijczycy wręcz tłamsili rywali, jako pierwsza drużyna od 14 lat zwyciężając w dwóch kolejnych spotkaniach fazy play-off różnicą minimum 25 punktów. Ostatniej nocy Rockets odpłacili pięknym za nadobne.
Teksańczycy wreszcie przypominali zespół, który z taką łatwością uporał się z Dallas Mavericks w pierwszej rundzie, a Harden zamknął usta krytykom, którzy nie oszczędzali go za poprzednie, wybitnie nieudane mecze z Clippersami. Brodacz z Houston zrobił to za pomocą triple-double (26 punktów, 11 zbiórek i 10 asyst), wsparł go rządzący na tablicach Dwight Howard (20 punktów i 15 zbiórek) i miejscowi wygrali 124:103, odwlekając widmo końca sezonu.
- Byli bardziej skoncentrowani na celu, bardziej zdesperowani. Nam tego zabrakło - ocenił coach przegranych Doc Rivers
Kolejny mecz w czwartek. Rywalizacja przenosi się do Kalifornii. Jest lepsze miejsce na świętowanie historycznego awansu do finału Konferencji Zachodniej od własnego parkietu? Pytanie, czy Clippersi udźwigną ciężar gatunkowy spotkania. Dzieje NBA znają osiem przypadków, kiedy zespoły uciekły spod topora, choć przegrywały w play-off już 1-3.
Chwila prawdy w Chicago
W drugim meczu wieczoru Cavs pokonali Bullsów 106:101 (38 punktów, 12 zbiórek i 6 asyst LeBrona Jamesa) i brakuje im już tylko jednego zwycięstwa do awansu.
Tyle że następne spotkanie odbędzie się w Chicago.
Konferencja Wschodnia Cleveland Cavaliers - Chicago Bulls 106:101 (stan rywalizacji play-off do czterech zwycięstw: 3-2 dla Cleveland) Konferencja Zachodnia Houston Rockets - Los Angeles Clippers 124:103 (stan rywalizacji: 3-2 dla Clippers)
Autor: twis / Źródło: sport.tvn24.pl