Jeden gol, a ile przyjemności i wdzięczności. Niemcy ogarnęło szaleństwo na punkcie strzelca gola dającego mistrzowski tytuł. Za naszą zachodnią od niedzieli nie dziękuje się Bogu, tylko Goetzemu, a słynny Instytut Goethego zyskał chwilowo imię piłkarza Bayernu. Kiedy przyjdzie kolej na ulice?
Ile znaczy gol warty mistrzostwa świata, cztery lata temu przekonał się Andres Iniesta. Hiszpan został bohaterem swojego kraju. Za zasługi zaczęto nosić go na rękach, dorobił się własnej ulicy, a przed imieniem stawiano mu tytuł grzecznościowy "Don", kiedyś zarezerwowany wyłącznie dla rodziny królewskiej.
Teraz z popularnością w swoim ojczyźnie będzie musiał zmierzyć się Mario Goetze. Dla 80 mln rodaków już jest bohaterem. W pofinałowych tytułach niemieckie media szybko wykorzystały nazwisko zdobywcy złotego gola, aby sparafrazować zwrot "Gott sei Dank" (czyli "dzięki Bogu") na "Goetz sei Dank".
Euforia udzieliła się również kibicom w Monachium, którzy udoskonalili tabliczkę z logo popularyzującego język niemiecki Instytutu Goethego. Wystarczyło dokonać małej korekty, zamienić zakryć "h" literą "z" i w poniedziałek swoją działalność zainicjował Instytut Goetzego.
Dziękuje wagon
Hamburg natomiast wdzięczność złotej reprezentacji oddaje za pośrednictwem wagonów szybkiej kolejki miejskiej. Jeden ze składów ozdobiono napisem "Gratulacje dla Mistrzów Świata".
Duma rozpiera również mieszkańców Schoenau, rodzinnej miejscowości selekcjonera reprezentacji Niemiec Joachima Loewa, która gości wita tabliczką "Loewnau".
A to dopiero początek szaleństwa na punkcie Loewa i jego ludzi. Mistrzowie wracają do kraju we wtorek.
Autor: twis / Źródło: sport.tvn24.pl