Kamil Glik przyznał, że reprezentacja Polski jest dotychczas jedną z najgorszych drużyn na mistrzostwach świata w Rosji. W czwartek polscy piłkarze zagrają w Wołgogradzie z Japonią w ostatnim meczu grupy H, a dzień później wrócą do Polski.
Kadra Adama Nawałki przegrała dwa pierwsze mecze z Senegalem i Kolumbią i straciła szansę na awans. Czwartkowe spotkanie z Japonią nie będzie miało dla niej większego znaczenia.
Na wtorkowej konferencji prasowej z trudnymi pytaniami o niepowodzenie w mistrzostwach zmierzyli się Glik, Łukasz Fabiański i szef banku informacji Hubert Małowiejski.
Inna drużyna niż na Euro
Dwaj pierwsi na początku zapytani zostali o swoją przyszłość w kadrze, czy po mundialu dalej będą zakładać koszulkę z orzełkiem. - Sami jesteśmy ciekawi, jaka jest przyszłość reprezentacji, zobaczymy. Prezes powiedział, że przyjdzie czas rozliczeń. Teraz mamy jeszcze ważny mecz przed sobą. Decyzje zostaną podjęte po mundialu - mówił Glik. - Czas na przemyślenia przyjdzie po mistrzostwach - wtórował mu Fabiański.
Obrońca skomentował także swoje wejście z ławki w starciu z Kolumbią. - Rozmawiałem z trenem przed meczem. Powiedział mi, że jak będzie potrzeba zmiany, to wejdę. Byłem zaskoczony, bo gotowy był Artur Jędrzejczyk. Miałem tylko minutę na rozgrzewkę. Wymusiła to kontuzja Michała Pazdana - mówił.
- Na mistrzostwach grała inna drużyna niż na Euro. To nie jest drużyna, w której się zakochaliśmy. Tutaj stało się tyle, że byliśmy jedną z najgorszych ekip na mistrzostwach. Przyczyn jest kilka - dodał.
A jak ocenia swoją walkę z czasem i urazem? - Dużo rzeczy się wydarzyło przez ten miesiąc. Były ciężkie momenty, szczególnie dwa dni po urazie. Przez kilka dni zrobiłem dziesięć tysięcy kilometrów, więc też spore przedsięwzięcie logistyczne. Chyba jedyną osobą, która wierzyła, że mi się uda była moja żona, więc w osiemdziesięciu procentach jestem tutaj dzięki niej. Całe życie będę pamiętał ten mundial, bo udało mi się wrócić do żywych, szkoda wielka, że wyniki nie są takie jakie byśmy chcieli - kontynuował.
"Ohydne kłamstwo"
Glik odniósł się do medialnych doniesień o konfliktach i rozłamach wewnątrz kadry. - To ohydne kłamstwo. Nigdy nie było problemu z dyscypliną. Słyszę, że są podziały na grupy, a jest to rzecz ohydna. Czytałem nawet, że moja kontuzja przydarzyła się po jakiejś aferze. Wstyd, że ktoś tak napisał - uciął.
Do Wołgogradu Biało-Czerwoni wylecą w środę o godz. 11.40 polskiego czasu. Tam o 18.00 odbędzie się konferencja prasowa, a pół godziny później trening. Dzień później reprezentacja Polski zagra z Japonią w trzecim i ostatnim meczu w grupie.
Autor: pqv\kwoj / Źródło: sport.tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24