Poniedziałek, 20 września Znalezienie miejsca w domu pomocy dla osoby upośledzonej intelektualnie graniczy z cudem. Dlatego rodzice ze stowarzyszenia Razem z Bielska-Białej postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. Sami budują dom pomocy społecznej dla swoich dzieci.
Zamieszkają tu 22 osoby. Znajdą opiekę, fachową rehabilitację, zajęcie. Żeby po śmierci rodziców nie tułały się po Polsce. Niestety, bez pomocy samorządowców nie dadzą rady domu skończyć. Choć poza pokojami dla pensjonariuszy na ponad 900 m2 będą warsztaty i nowoczesne centrum rehabilitacji dla niepełnosprawnych.
Stowarzyszenie Razem powstało 16 lat temu. Cel jego powstania był jasny: - Musimy im wybudować dom, żeby zapewnić im godne życie, jak stąd odejdziemy - tłumaczy Maria Sysak-Łyp prezes stowarzyszenia.
Żyć z upośledzonym
Jako matka upośledzonego umysłowo 36-letniego Maćka wie najlepiej, co oznacza opieka nad osobą chorą.
- Życie z osobą upośledzoną to życie jego problemami i według jego schematów, życie prowadzone między domem i centrum rehabilitacyjnym. Życie w niepewności, co będzie, kiedy u jej boku zabraknie ludzi, którzy chcą i potrafią ją zrozumieć - tłumaczy.
Gdy my umrzemy
Dopóki żyją rodzice problem zamknięty jest w czterech ścianach. Państwo wypłaca niespełna 600 złotych renty, drugie tyle dla rodzica, który zrezygnuje z pracy na rzecz opieki nad niepełnosprawnym. Ale rodzice nie są wieczni. Kiedy odchodzą, ich dorosłe, ale niesamodzielne dzieci są skazane na tułaczkę po domach pomocy społecznej. Trafiają do tych, w których zwolni się miejsce, czasem na drugi koniec Polski.
O tym, że na dom pomocy społecznej nie ma co liczyć wiedzą tutaj wszyscy.
- Kolejka dla osób niepełnosprawnych intelektualnie to kolejka na kilkanaście lat, możemy więc powiedzieć, że tych domów nie ma - przyznaje Grzegorz Szetyński, członek Zarządu Powiatu w Bielsku Białej.
Postawili dom, nie starczyło już na wykończenie
Dzięki wsparciu obcych ludzi, prywatnych firm z okolicy i przede wszystkim dzięki ciężkiej fizycznej pracy samych rodziców, w ubiegłym roku na zakupionej przez stowarzyszenie działce zalali fundamenty. Dzisiaj stoi tu już budynek w stanie surowym.
Postawienie budynku dostosowanego do unijnych norm, wedle których buduje się domy pomocy społecznej, kosztowało ponad milion złotych. Całość pokryły środki zgromadzone przez stowarzyszenie. Pierwszy etap udało się zakończyć bez zaciągania długów. Ale z wykończeniem budynku rodzice będą musieli poczekać.
Order zamiast pieniędzy
Stowarzyszenie wniosek o dofinansowanie w kwocie 400 tys. zł. złożyło do Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego. Stowarzyszenie na kilka miesięcy wstrzymało budowę, bo żeby dopełnić procedur musiało zabezpieczyć na swoim koncie drugie 400 tysięcy. Czekanie się jednak nie opłaciło.
Środki były, ale marszałek uznał, że są ważniejsze cele. Choć w rozmowie z TVN24 i rzecznik prasowy i pracownicy Urzędu Marszałkowskiego zapewniają, że budowa domu dla niepełnosprawnych intelektualnie to inicjatywa potrzebna, uznania wystarczyło jedynie na uhonorowanie prezes stowarzyszenia odznaką zasłużonych.
Została im nadzieja
Co dalej? - Musimy wierzyć, bo inaczej bez sensu byłoby to robić... musi się udać. Teraz nie ma odwrotu, cofnięcia się. Może się to przedłuży w czasie, ale nie wyobrażam sobie, żebyśmy tego nie skończyli. - wciąż wierzą rodzice Maćka.
Do kancelarii premiera lada dzień trafi list otwarty. Rodzice ze stowarzyszenia "Razem" w imieniu swoich dzieci proszą w nim o wsparcie w walce o bezpieczną i godną przyszłość. Bo dom, który budują służyć będzie nie tylko ich dzieciom. Z rehabilitacji i zajęć korzystać będą mogli niepełnosprawni z okolicy. Z czasem trafiać tu będą kolejni pensjonariusze. Całością zarządzać ma stowarzyszenie wspierane przez samorząd.